Nie było mnie, bo postanowiłem sobie wykonać tragicznie radosną pdróż do Dźwirzyna tak, jak to było w planach. W poniedziałek zaś udałęm sę na moment do Kołobrzegu, gdzie posiedziałem z Łukaszem Milionowym i Violinistem v5 czy którymś tam, poszedłęm wziąć umowę na internet w plusie, ale zanim to przyjechałem autobusem nie tam, gdzie trzeba w Kołobrzegu, nie mogłem znaleźć taksówki, poszedłem na parking zamiast na dworzec, potem przeskoczyłem przez mórek na peron, zamiar kulturalnie przejść tam, gdzie trzeba, wyszedłem z jakąś starą babciną w moherowym berecie albo i nie z dworca, wsiadłem do taksówki, wysiadłem na miejscu, zostawiłem telefon w taksówce, a że zaqczęła się rozpędzać, włączyłem ultra speed boost i zacząłem ją gonić po zaułkach ślepych ulic kołobrzegu, by mą własność odzyskać. Odzyskałem mą własną własność i poszedłęm przepisać umowę.
Kilka wspomnień z tegoż wyjazdu pojawi się na dniach. Dobranoc
Kategoria: własne
Tęsknotę może wzbudzić nawet puszczony od tyłu dźwięk startu Windowsa Whistler, który przecież nigdy się nie ukazał.
A najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że lubiłeś testować stare systemy, a tego już nigdy nie przetestujesz, hoć znalazłem możliwą do instalacji płytę z tym ustrojstwem.
Robota w korporacji!
Witajcie!
Dzisiejszego dnia nastąpił mój pierwszy dzień pracy, za którą mi nikt nie zapłaci.
EMR, S3, Spark. To są moje zagadnienia na całe życie.
Alternatywna rzeczywistość
Prawdopodobnie jechaliśmy jakimś autokarem, jednak ta rzeczywistość nie przypominała w żadnym stopniu XXI w. Wszędzie jakieś wraki pospychane z ulic na pobocza, radio Białystok jednak odbierało. Michał S wygrał jakąś wycieczkę, chociaż rpzeciez nigdy tej stacji nie słuchał. Nie wiem po co prosili go o nr pesel, miał przecież tylko zglosić się po odbiór nagroy… Każdy z nas uznał to za niesprawiedliwe i chciał go stłuc. Normalnie jak w komunie
***
Zza okien rozległ się dźwięk syreny policyjnej, ów dźwięk zbliżał się. Wszyscy domownicy zaczęli pospiesznie konstruować barykadę. Nie chcieli wpuścić funkcjonariuszy do środka. Byli straszliwie przerażeni. Policja pewnie musiała dać im się ostro we znaki, skoro się tak bali. Dom zresztą nie był w najlepszym stanie, a te barykady i tak nie powstrzymałyby nikogo przed wtargnięciem do środka. Na schodach stały jakieś pufki, które przecież można było przesunąć lub nad nimi przeskoczyć. Nikogo przecież to nie powstrzyma. Nigdzie nie mogłem znaleźć cioci, która przecież w tym domu powinna być. BYła tam tylko moja babcia, ja i ktoś jeszcze, teraz już nie pamiętam, kto chyba Agnieszka. Ale to nie była TA Agnieszka. Zero wrażliwości, Zero przeżywania wszystkiego, w ogóle jakaś taka wyprana z uczuć była, ciekawe dlaczego. Pewnie ta cała rzeczywistość i życie w niej dłuższe, niż ktokolwiek inny w taki sposób ją ukształtowały.
Policja szukała jakiejś rodziny alkoholowych uzależnieńców, którzy znęcali się nad swoimi dziećmi. Ale ja byłem pewien, że to nie może być moja rodzina, bo przecież nie wszyscy tam pili.
Po odjeździe policji znalazła się ciocia, która okazało się, że cały czas yła w kuchni. Tego drugiego wyjścia z kuchni te nie pamiętam. Przecież normalnie znajduje się tam okno. Parter był w normalnym stanie, zresztą tak, jak teraz. Poszedłęm z ciekawości na górę po trzeszczących, jak nigdy schodach. Schody te zresztą też były dziwaczne, którkie jak szczeble w drabinie i strasznie wysokie. A przecież miałem do pokonania dwa piętra. Wlazłem na pierwsze piętro, a tam znowu barykada z pufek. Przesunąłem ją, przeszedłem na drógą stronę i zasunąłem je z powrotem, następnei zacząłem wspinać się na drugie piętro po jeszcze bardziej trzeszczących szczeblach drabiny. Wlazłem na górę trzymajac się chwiejącej się barierki i wszedłęm do pokoju. Za oknem znów dało się słyszeć sygnał jadącej policji. W pokoju był mój brat. Rozmawiał z kimś przez telefon. Ale to nie był mój rzeczywisty brat. Głos miał bardziej zmęczony życie, mówił, że wróćił właśnie z pracy. Rozejrzałęm się tam trochę i zorientowałem się, że góra nadal nie jest wykończona, co swoją drogą jest ciekawe, bo od kilkunastu lat w świecie rzeczywistym na samej górze da się normalnie mieszkać. Zabita deskami otynkowana ściana zagradzała przejście do pokoju mojego brata i kibla, znajdującego się przy tymże pokoju. Następnie mój brat stwierdził, ze odwiezie nas z babcią do domu. W tamtym momencie chciałem już się tylko obudzić. Nie da się opisać wszechobecnego strachu, smutku i przygnębienia tam panującego, jest to po prostu niemożliwe. Schodząc po schodach przede mną ktoś uciekał nie wiem, kto to był. Wie, ze na samym dole mój brat wpad w jeszcze większą rozsypkę, niż na górze. Wziąłem więc 2 cienkie papierosy od babci z myślą, ze choć w rzeczywistości dawno już nie paliłem prawdziwego papierosa, musze wyjsć i zapalić, bo ten stan wszechobecnego przygnębienia doprowadzi mnie zaraz do nerwicy.
Obudziwszy się zastanawiałem się, czy to był tylko parchawy sen, czy w rzeczywistości moim bliskim jest tak ciężko. CHoć nie wiem, czy w rzeczywistości tak barzdo boją sie policji…
Wszystkiego
Najlepszego z okazji dnia kobiet, wszystkim czytelniczkom tegoż bloga 🙂
Słonko świeci dziś dla was, a jeśli akurat nie świeci, to na pewno wstanie.
Bądźcie piękne i kochające takie, jakie jesteście teraz.
Witam.
Hm, miało być dzisiaj o czym innym. Cóż. Palenie papierosków i te sprawy, postępy w rzucaniu nałogu, zbywanie ludzi itd.
Ale będzie o czym innym.
Ludzka przemijalność jest rzeczą normalną. Ludzie się rodzą, są dzieciątkami, spragnionymi kontaktu z rodzicami, łaskotania po brzuszku, mleczka z cycuszka itd itd.
Dzieci dojrzewają. Powstają przyjaźnie, zaczątki miłości, a potem niektóre z nich przeradzają się w coś głębszego.
Miłości również przemijają. Te, które były skazane na zaginięcie w odmętach nienawiści, te, w których gdzieś zawiodła komunikacja i te, które po prostu nie mogły przetrwać.
Przyjaźnie, jeśli są prawdziwe, powinny przetrwać wszystko. Wiadome jednak jest to, że ludzie chcą szukać nowych wrażeń, lub po prostu nie radzą sobie z pewnymi rzeczami. To jest normalne. Człowiek choruje na różne rzeczy, typu deprecha albo cóś innego. Mam racje?
Czasem mamy dość. Odcinamy się od ludzi nas otaczających i pogrążamy się w samotni. Chcemy przemyśleć sobie pewne rzeczy, które do tej pory się wydarzyły, czyli w których braliśmy bezpośredni, lub pośredni udział.
Inną rzeczą jest zrozumienie. Zrozumienie motywów nami kierujących. Niestety, niektórzy nie potrafią zrozumieć pewnej decyzji, więc z góry po tym wydarzeniu skazują Cię na unicestwienie w swoim gronie.
Tak samo jak z miłością. Możemy się przestać dogadywać, Już się nie kochamy lub nigdy nie kochaliśmy, więc musimy się rozejść. Kto będzie najbardziej cierpiał? Ten, kto najbardziej kochał, rzecz jasna. Bo tego, który nie kochał nie ruszy to wcale, o ile jest "bezduszny", a wiadomo, że ludzi bez duszy nie ma. No chyba, że o czymś nie wiem.
Tak naprawdę wszystko zaczęło się od śmierci człowieka, którego uważałem za brata. I nie, nie chcę się tu usprawiedliwiać, bo nie po to jest ten wpis. Ot taki luźno refleksyjny wpis nad ludzkością i zachowaniami społecznymi.
Lecz niestety coś w tym jest. Od tamtego momentu mam coraz bardziej dość. A to, że ludzie nie potrafią tego pojąć, i nie potrafią pojąć decyzji mną kierujących, to przepraszam bardzo, ale to nie jest wina ich.
Dzisiaj chciałem wam opowiedzieć o projekcie superVPS.
Otóż projekt SuperVPS powstał gdzieś ok sierpnia / września 2013. Na samym początku zrzeszał on niezbyt wiele osób. BYł na pewno @longshoot, któremu z tego miejsca oficjalnie dziękuję za wsparcie przez te wszystkie lata. był @violinist wtedy znany ako miet. I tak naprawdę to chyba tyle.
W latach późniejszych superVPS przekształcił się w nvps, znany wam do sierpnia 2018. Przybywali nowi ludzie, a w 2017 r. staliśmy się oficjalnym Polskim serwerem tt5.
I co się zmieniło?
Ludzka nienawiść, która mnie przytłoczyła panująca na serwerze, w gronie administratorskim należy nadmienić. Chęć udowodnienia, że zrobiłoby się lepiej, niż wszyscy inni. Brak doświadczenia, zapewne w przyszłości poskutkuje czymś podobnym, z czym boryka się teraz nvps.
Moje odejście z administratorstwa nvps ze względu na ludzi, którzy nie potrafili się porozumieć.
Dlaczego wspomniałem o Krzyśku?
Ano dlatego, że od pewnego czasu @violinist przestał być administratorem, i w tatym momencie mu odbiło. zrobił myk ze zmianą hasła do panelu domenowego, w którym jest wpięta domena nvps (I zaraz będzie, że mogłem szybciej ją przepisać, no ale kto wiedział, że tak się stanie.). Został więc zbanowany. Ustaliliśmy więc z administratorstwem, że Mietek dostanie bana na przynajmniej 4 miesiące.
Potem jednak coś mnie tknęło.
Wiem, ze zrobiłbyś to samo, co ja.
Nikt nie znał go tak długo, jak ja, i nikt nie zarzuci mi, że podjąłem tę decyzję bezpodstawnie i bezprawnie. Ja! byłem założycielem tego, nie wy.
Ja! najwięcej wkłądu psychicznego i materialnego w to włożyłem, nie wy.
Ja! konfigurowałem wszystko od każdego padu do padu, nie wy.
A wy teraz robicie mi takie cyrki?
Na własnym podwórku jest rebelia. Ludzie dzielą się na 3 frakcje.
Ale o co właściwie chodzi?
Ano odbanowałem Mietka. Wspólnie ze Skydarkiem podjęliśmy takową decyzję nie informując o tym reszty. Tak wiem, to błąd. ALe ja nie musiałem się nikomu tłumaczyć, A Skydark uczyniony przeze mnie prawą ręką również obowiązku takowego nie miał.
Wiem, to złe. Wiem, to błąd. ALe nie cofnąłbym czasu. I uwierzcie mi lub nie, Krzysiek zrobiłby prawdopodobnie to samo. Z tym, ze on wyjaśniłby wszystko spokojniej niż zrobił to Skydark za mnie.
Ja zrezygnowałem, dlaczego?
Mam zaległy semestr z matmy do poprawienia. Gdyby nie to, że to w dodatku rozszerzenie, to miałbym to w dupie i był tam nadal.
Dochodząca do tego nienawiść, nieumiejętność porozumienia się również zniechęciła mnie do prowadzenia jakże niegdyś zaszczytnej funkcji administratora SuperVPS/nvps
Teraz,?
Dawni ludzie już zniknęli. Nie ma ich i prawdopodobnie nigdy nie wrócą.
To również moja wina, nigdy nie powiedziałem że nie.
I tak, może jestem tchórzem. W imieniu całej administracji (tej dawnej) SuperVPS/NVPS chciałbym podziękować wszystkim, za uczęszczanie na nasz serwer.
Dlaczego taki tytuł?
Ano dochodzi do tego zamknięcie Eltena. Możenie byłem jakoś mocno związany z projektem, jednak wyrzucałem gdzieś tu swoje żale. Z przykrością więc przeczytałem informację o CZASOWYM! zawieszeniu projektu. Oby wrócił!
I oczywiście jak to ja, nie mogłem powstrzymać się od sarkastycznych / dokuczliwych postów, za co bardzo przepraszam.
No cóż, to chyba tyle ode mnie.
Pamiętajcie, ze najprostrzy błąd może spowodować to, że stracicie wszystko, na co sobie pracowaliście.
Dobranoc.
Tak bardzo chciałęm
Tak bardzo pragnąłem podczas ostatniej studniówki napisać wpis o kolejnym stanie załamania nerwowego, ale wiecie co?
Poszedłem tańczyć i zrestartował mi isę komputer. A tammiałem napisane już dość sporo wywodów na temat ludzkiej egzystencji, marnowania życia i takich innych bzdurach, naewt o śpiewie SKydarka było napisane…
ALe komputer i się zreestartował a na razie jestem spokojny i gdzies tam czuję, że jak nie dziś, to na pewno kiedyś wszystko będzie lepiej. A na razie ptactwo śpiewa, piszemy z Denisem i różnych, nie zawsze poważnych rzeczach i siedze sobie na lekcji, któ©ej nie ma i jest elegancko. A, no i poprawiło mi się po tej studniówce. Ehh, co ten ruch robi z człowiekiem…
Miłego dnia, moi drodzy!
Święty Walenty – patron…
ROk temu popełniłem wpis dotyczący stosunków, wieków młodzieńczych i ewentualnego macieżyństwa.
Natomiast dzisiaj rano przeprowadziłem dosć burzliwą rozmowę z moimi współmieszkańcami, tymi standardowymi, nie tymi, z którymi mieszkałem przez ostatnie 3 miesiące, gdyż ze SKyDarkiem to już na różne tematy się rozmawiało.
Było trochę o muzyce – jak nastawia człowieka do życia, co dają nowe piosenki np. hiphopolo, gdzie śpiewa się o seksie w klubach, dupach kklaszczących tyłkami itd… Oczywiście moje poglądy na te sprawy pwinny, niektórym przynajmniej, być dobrze znane.
Jako, iż jesteśmy ludźmi, a nic co ludzkie nie powinno nam być obce, wszystko powinno być dawkowane w odpowiedni sposób. Tak samo jest z miłością. Jeśli ktoś kogoś okcha, to wg mnie osobiście oczywiście nie ma żadnych przeciwwskazań do uprawiania miłości fizycznej.
Ale teraz się motam…
Bo przecież nie o tym dziś miało być. Przecież mamy święto zakochanych!
ALe jak w dzisiejszym swiecie odróżnić jedno od drugiego? Przecież tak, jak napisałem gdzieś wyżej, skoro można chodzić do klubu i uprawiać seks bez zobowiązań, to gdzie tak naprawdę jest to uczucie, które przecież jest piękne? Kiedy możemy powiedzieć, że kogoś kochamy, a kiedy możemy powiedzieć, że chcemy się "zabawić"?
DLa mnie to, co się dzieje w dzisiejszym swiecie jest nie do pojęcia.
Raperzy, szczególnie te młode gnojki myślący, że mogą mieć każdą, bo przecież mają hajs… I wiecie co wam powiem? Wcale się nei mylą. Łatwość dzisiejszych dziewczyn mnie zadziwia. Jakim prawem dziewczyna, mająca te 15+, bo niżej to już mi się nawet nie chce weryfikować… A mam kilka koleżanek, które robią to, w czym są dobre i lubią to robić… Ja to oczywiście staram się tępić, ale potem mnie w szkole nie lubią… 😀
NO, ale o czym to ja? A, że raperzy mogą mieć wszystkie, bo łątwość zdobycia jest przerażająca. Ja rozumiem zapotrzebowanie pieniędzy, albo potrzebę fejmu wśród róœieśniczek, ale to, co się wyprawia jest skandaliczne.
Apeluję do was, moje drogie czytelniczki, o ile jakieś są!
Nie sprzedawajcie swoich ciał dla pierwszego lepszego "bekaKSH" albo innego pseudoraperzyny, czy innego popularnego w wielkim świecie muzyka, poety czy innego informatyka tylko dlatego, że będziecie popularne wśród swoich rówieśniczek. Gdzie się podziały te piękne gesty, jak np. bycie przy kimś nieco dłużej, niż tylko godzina czy dwie w łóżku, tak proste gesty, jak np. wręczenie bukietu kwiatów dla wybranki (ALE NIE TYLKO PO TO, BY ZACIĄGNĄĆ JĄ DO ŁÓŻKA), gdzie się podziało to oparcie, które kiedyś ludzie mogli mieć w sobie, no gdzie?
Czy naprawdę liczy się teraz tylko zaspokojenie seksualne?
CO się z nami dzieje, ludzie! Gdzie my zmierzamy w tym pędze zaliczenia wszystkiego, co się rusza…
Ja rozumiem, że faceci uwielbiają piękne kobiety. Jednak wszystko powinno mieć swoje miejsce i swój czas.
Jeśli partner nie potrafi uszanować tego, że dziewczyna chce poczekać do ślubu i tylko przez to kończy z nią związek, to tak naprawdę nie był wart nawet jednego westchnięcia.
Albo jeśli partner nie potrafi uszanować tego, ze dziewczyna chce poczekać do ślubu i w pewnym momencie związku udaje mu się w jkaiś sposób przekonać partnerkę do współżycia, to też nie jest on wart ani jednego westchnięcia…
Ale pisałem o tym, jak ja to lubię nazywać, globalnym kurestwie.
Co się z nami dzieje, ze dążymy tylko do tego, by mieć fejm, bo przespaliśmy się z nasyzm ulubionym muzykiem?
A potem się tym przechwalamy…
Albo to, co się robi w tych serialach. Wczoraj wychodząc z domu, bo przecież do Lasek kiedyś trzeba przyjechać, na jakimś kanale leciał jakiś durnowaty serial, gdzie matka prosiłą swoją nastoletnią córkę, swoją drogą ta aktorzyna jakaś naprawdę taka strasznie dziecinna była, że jak pojedzie na wycieczkę, to żeby nie uprawiała seksu, bo przecież jest jeszcze na to za młoda. Prosiłą również, o ile oczywiście dobrze pamiętam, żeby nie brała przykładu z niej, czyli z tejmatki. Bo skoro rodzic ma jakeś trudne doświadczenia z tym, np. matka zaszła w ciążę wieku tych piętnastu lat i teraz, w wieku tych lat trzydziestu stara się przestrzec swoją córkę prezd tym, co sama zrobiła… No bo pomyślcie. Zmarnowana edukacja, krzywe spojrzenia itd.
A ta niewdzięczna smarkula ma to głęboko, i to dosłownie, w dupie… I i tak robi to, na co ma ochotę.
Jak to się stało, ze nasi rodzice przestają być dla nas autorytetem i ich słowo, które kierują do nas, które ma na celu zapobieganie pewnym zjawiskom, które sami prezżyli mamy dosłownie gdzieś? Co się dzieje z ludźmi? co my mamy w glowach takiego, że ciągnie nas do wszystkiego, co robią inni?
Ja np. takie dziewczyny postrzegam w dość … nie do przyjęcia sposób w pewnej grupie społecznej. Dla mnie jest to radykalne, chyba, ze się źle wyrażam.
DLa mnie dziewczyna, która szuka sobie faceta tylko na jedną noc i to już od młodych latnastoletnich, gdzie kończy te piętnaście lat i uważa, że prawnie to ona może już spać kiedy chce i z kim chce, nie ma jakiejkolwiek wartości na stworzenie sensownego związku. nO bo tak naprawdę ja nigdy nie będę miał pewności, że ona mnie nie zdradzi.
I zaraz będzie oburzenie. Że przecież jak to! Jak kochasz, to powinieneś być pewien tego, ze ejst z Tobą szczęśliwa i Ty jej wystarczasz!
Nieprawda. I wmawianie mi, że każdy może się zmienić tylko pod wpływem jednego chłopaka, który sobie daje jej wleźć na łeb, jest chore. Chyba, że to ja jestem jakimś dzikusem.
Tak samo jak nie uważm, że osoba która miała całe życie z górki, która byłą rozpieszczana, gdzie tu już kiedyś o tym pisałem, chyba z 3 wpisy lub 4 wstecz, wszystko jej rodzice pod nosek dawali, i co najgorsze, ta osoba też jest łatwa… BO innego słowa tu się użyć nie da… Ale ma w głowie na tyle czegoś, że potrafi sobie owinąć wokół palca nawet najtwardszego również prawdopodobnie nigdy się nie zmieni. CHyba, że ktoś kiedyś kopnie ją w dupsko. Czy raczej życie zweryfikuje to, że nie zawsze możemy liczyć na innych…
NO cóż. Pływam od tematu do tematu, prawdopodobnie nie końćząc myśli poprzednich… Za to was przepraszam, moi drodzy czytelnicy.
No, więc jak to jest? Kogo jest ten Święty Walenty patronem, bo ja już się powoli zaczynam gubić w tym wszystkim?
Anonimowy obywatel
Nie, dzisiaj nie będzie nic poważnego. Chociaż to zależy, jak patrzeć na ten wpis.
Chwaliłem się gdzieś w wątkach na forum, że mam UV82. A dzisiaj przyjechałem do Warszawy, więc postanowiłem sobie sprawdzić przemienniki.
Połączyłem zię z warszawskim SR5WA rpzemiennikiem fm i powiedziałęm dobry wieczór. Generalnie nie spodziewałem się zbyt wielkiego odzewu, bo już na przemiennikach i tych falach 70cm to się w analogu raczej mało rozmawia. Jakież więc wielkie zdziwienie mnie dopadło, gdy ktoś mi odpowiedziaół! Odowiedział mi dobry wieczór!
Porozmawiałem sobie chwilkę z owym ktosiem do momentu, gdy powiedział coś o zdonosach i podał swój kod. Na co ja stwierdziłem, że spokojnie, nikt na nikogo nie będzie donosił, on powiedział, że coś tam jest spokojny i zapytał mnie o moją nazwę. Ja podałem swoje imię :D, no bo zapytał jak się nazywam, a chodziło o kod uzyskany na licencji krótkofalarskiej, a jako iż nie mam licencji przedstawiłem się i poszedłem sobie stamtąd.
No, i teraz czekam na donos.
Pewnego słonecznego, albo i nie… dnia narzekano, że mało jest wpisów o ludziach, którzy mają leipej niż ja i sobie z tymnie radzą. Postanowiłem więc dziś popełnić takowy wpis. Wiadomą sprawą jednak jest to, że ja, jak każdy człowiek, choć wielu pewnie wątpi w to, że jeszcze człowiekiem jestem, mylić się mogę, więc prawdopodobnie będzie trzeba to wszystko, co tu napsizę wziąć w cudzysłów, choć powiem wam, że z mojego doświadczenia, teoretyzując, ze znajomości z hipotetycznym człowiekiem, którzy ma za dobrze, nie wygląda to za ciekawie.
Przejdźmy więc do sedna.
Rodzice starają się bardzo wpoić nam pewne wartości, o których później to tak naprawdę my zdecydujemy, co z nimi zrobimy. Mozemy zaakceptować je, starać się zrozumieć w młodości, a pojąć je dopiero gdzieś przed wiekiem dorastania. Celowo nie użyłem tu terminu "dojrzewania", gdyż sądzę, że nijak się ma do tego, co chcę przekazać, bo dojrzałość jest różna. CHyba, że móœimy o emocjonalne, no to OK, możemy użyc tego terminu.
Do epwnych decyzji po prostu dorasta się z wiekiem. Możemy uważać za coś zabawnego w wieku tych nastu lat zakładanie nauczycielom kosza na śmieci na głowę, jednak za te kilka lub kilkanaście lat na pewno, przynajmniejtak sądzę, stwierdzimy, że takie zachowania są szczeniackie i świadczą nie o naszej dojrzałości, a wręcz przeciwnie.
Tak samo jest z dziećmi tych, jakby to… Lepiej ustawionych… Zamorzniejszych… Szlachty… Uważających się za lepszych… rodziców, będących w stanie zapewnić swoim dzieciom dobrobyt niemalze po kres ich egzystencji.
Trochę poteoretyzujmy.
Znam ja kolegę, któ©y od dzieciństwa wychowywany był, jak książę. Wszystko kręciło się wokół niego. Gdy potrzebował czegoś od rodziców, prosił ich o to, czy raczej niemal żądał, wszystko od razu dostawał. Jak więc myślicie, jak to wpływa na przyszłość tego człowieka? Jak wpływa na zdolność podejmowania przezeń decyzji dotyczących samego niego? Jak to kształßuje tego człowieka?
I tu odpowiedź jest jasna, przynajmniej dla mnie, teoretyzując oczywiście.
W dorosłym życiu ów człowiek nie będzie sobie w stanie poradzić z otaczającą go rzeczywistością. No bo przecież jak? Jeśli wychowywany był tak, że wszystko miał pod nosem? W jaki sposób ów człowiek ma sam zrobić wszystko dookoła siebie?
Prosty przykład:
Mieszka sobie kilka osób w domu. Ów człowiek wychowywany jak książę i jego przyjaciele. Do pewnego momentu, żeby przypodobać się jego współlokatorom pomaga im w domu itd. Ale gdy zobaczył pierwszą większa inicjatywę ze strony swoich współlokatorów, postanowił sobie odpuścić. No bo przecież skoro zrobili coś raz, to przecież nic im się nie stanie, jak zrobią to kilka następnych razy, a ja za jakiś czas się ogarnę. Mijają tak dni i miesiące, a ów człowiek, oczywiście nadal teoretyzując, z dnia na dzień coraz dalej odkłada sobie pomoc w pracach domowych…
I co wtedy mają myśleć jego współdomownicy? Najprostrzą opcją jest tutaj wyprowadzka z powrotem do miejsca, w któ©ym się mieszkało uprzednio.
Tk więc… Pozostawiam wam kilka przemyśleń. Jakieś Pytania? CHętnie odpowiem.
Oczywiście wiadomą sprawą jest to, ze te osoby prawdopodobnie mogą chcieć coś zrobić ze swoim życiem, jednak nie wiedzą jak się do tego zabrać, i albo są zbyt dumne, by poprosić o pomoc, albo się po prostu boją.