Wpis nr 645
zakażeń/zgonów
3.942.864/91.415
Miałem już kilka wpisów https://dziennikzarazy.pl/12-11-hustanie-druga-fala/ o statystyce kowidowej. O tym, co z niej wynika, jak się pogrzebie głębiej i wyjdzie z bańki medialnej, albo się uważnie poczyta chociażby statystyczne wnioskowanie Pawła Klimczewskiego. To się więcej wie. Ale statystyka służy także temu, by się wiedziało… mniej. Ja już w pierwszych swoich wpisach https://dziennikzarazy.pl/slupki/ przepowiadałem, że na gruncie danych odbędzie się cała manipulacyjna wojna, bo to medyczna statystyka jest zbyt ważnym zwierciadłem, żeby tak sobie bezkrytycznie odbijać obraz pandemicznego świata. A nuż się wyda, że źle robimy? Że panika się wzmocni? Że rząd sobie nie radzi?
Teraz mamy inne priorytety. Praktycznie od początku szczepień uważam, że akcji z nimi związanej podporządkowane jest obecnie wszystko. Nie walczymy z wirusem, walczymy o jak największe zaszczepienie. I to, że reklamujemy, że kłamiemy to pikuś. Ja śmiem twierdzić, że nawet po to wywołujemy pandemiczne fale paniki. I właśnie do tego służy statystyka.
A po co wywoływać kolejne fale? No właśnie po to. Jak bowiem uzasadnić nowe akcje szczepionkowe, skoro te stare zamierają? A tu trzeba uzasadnić przecież też kolejne dawki dla już zaszczepionych. A jak to zrobić jak po drugiej dawce gros Polakom się odechciało? Ano trzeba pompować statystyki tak, by wywołać kolejną falę, nie wirusa, ale paniki. Kwestię testów https://dziennikzarazy.pl/9-12-testy-zebra-na-pasach/ i używania ich jako narzędzia wzmagającego panikę na podstawie raz to procentowych, raz to w liczbach bezwzględnych wyrażonych danych w kolejnych marszach permutujących wariantów przez kraj – już wielokrotnie omówiliśmy. https://dziennikzarazy.pl/14-08-testujemy-testy/ Teraz przyjrzymy się kolejnej sztuczce statystycznej, która miała wymusić szczepienie niedowiarków. Tym razem (jak już w większości przypadków bo maski opadły) nie chodziło o żadne czynniki epidemiologiczne, tylko chodziło o spore dolegliwości dla tych co się nie zaszczepili.
Miało to wyglądać tak: szczepienia nie idą, trzeba się więc szykować do czwartej fali, szczepiennej. Jest sierpień, hulajnogi się losują https://dziennikzarazy.pl/7-10-totalizator-szczepionkowy-final/ , Pazura nie schodzi z ekranu (teraz biedaczek na kwarantannie – twarz korzyści szczepień zachorowała na kowida https://dziendobry.tvn.pl/gwiazdy/edyta-i-cezary-pazurowie-odwolali-wakacje-przez-covid-19-5489248 po nie-wiadomo-ilu dawkach – ot, peszek marketingowy) a szczepienia stoją. A więc w sierpniu minister Niedzielski ogłasza, https://www.money.pl/gospodarka/obostrzenia-covidowe-wpierw-w-regionach-z-najnizsza-wyszczepialnoscia-6668649693186560a.html że pierwsze pod nóż obostrzeń pójdą województwa o najmniejszym stopniu zaszczepienia. Tu trzeba się zatrzymać, bo widać intencje jak na dłoni. Obostrzenia nie będą dotyczyć województw o choćby i tak niepewnym metodologicznie z powodu testów, poziomie zakażeń, ale zaszczepień. Czyli, tak sobie wtedy żartowałem, tu nie chodzi o epidemię i transmisję wirusa, tylko o karę, czyli motywację kijem obostrzeń do marchewki zaszczepienia.
I sobie pożartowałem. Wiedziałem, że rząd tu gra va banque, ale chyba wszyscy uwierzyli, a Rada Medyczna zaręczyła głową (uwielbiam to polskie określenie: zaręczyć głową…), że MUSI tak być: niezaszczepieni foliarze na bank się pochorują, wynik pójdzie w świat, wahający się przekonają, a więc, by ich przymusić do zaszczepienia trzeba wprowadzić takie kryterium obostrzeń. Vabankquowość polegała na tym, że były to założenia „na wiarę”, dodajmy własnych zapewnień. Nie pierwszy to raz władza uwierzyła we własną propagandę. Bo wyszło na odwrót, a odwrót zaczął się już w listopadzie. Najpierw pękły dwa województwa: https://twitter.com/atmecom/status/1461392675039502342?t=-xjdCp8GXFIzo-pdjFTkcg&s=03
Zrobił się wyłom w Lubelskiem i Podlaskiem, czyli województwach o najmniejszym stopniu zaszczepienia. Rząd wciąż czekał, ale zaczęły dołączać inne województwa, co gorsza, zaczęto porównywać nie tylko najmniej zaszczepione regiony, ale podłączono zestawienia województw najbardziej zaszczepionych i zrobiło się dziwnie: https://twitter.com/Piotr_Schramm/status/1456598954536284166?t=HdyPG0VvJ2LNof3T4xBwjg&s=03
Zakażenia vs. pozytywne testy (4-5 listopada):
Mazowieckie – (2020) zakażeń: 2,297, (2021) – 3.376. W pełni zaszczepionych 57%
Lubelskie – (2020) zakażeń: 2.077, (2021) – 1.542. W pełni zaszczepionych 44,78%
Podkarpackie – (2020) zakażeń: 1.280, (2021) – 715. W pełni zaszczepionych 38,49%
Pod koniec listopada trend się utwierdził i zaczął pogłębiać różnice. https://twitter.com/lkwarzecha/status/1462879191871934469?t=dLT9eiNNtFSkObd3rv2MKw&s=03 Była wyraźna korelacja – im bardziej zaszczepione województwo, tym więcej zakażeń. I to w procentach, a więc nie można się powoływać, że to regiony bardziej ludne. Coś się zaczęło dziać z zaszczepionymi. Na razie zestawienia nie były aż tak mocno obrazowe:
W końcu to zestawienie https://twitter.com/PiotrWiel/status/1460978550996094979?t=n-Tf8P-XAurcilqxKH0Lmw&s=03 przebiło wszystko, bo bezwzględnie pokazało korelację:
Dobiło wszystko zestawienie z początku grudnia. https://twitter.com/Marek39556099/status/1467821059365908480?t=LjdY_7BDpb3OVJQREExVdw&s=03 Pokazuje wręcz jakby fala zakażeń przechodziła ze wchodu na zachód kraju.
Jednak zestawienie zważonych danych na 100.000 mieszkańców potwierdza trwały trend: im więcej zaszczepionych tym więcej zakażeń.
Wskazywałoby to na pewien trop. Jak już pisałem https://dziennikzarazy.pl/4-11-cieci-strzal/ (i wiadomo wszystkim, a kto wątpił ten się przekonał nagle koniecznością trzeciej dawki, choć często to się wypiera) poziom przeciwciał wytworzonych przez szczepionki szybko spada, co widać po szybkiej dezaktualizacji nieprzedłużonych kolejnymi dawkami paszportów. Ale korelacja wzrostu zakażeń ze wzrostem zaszczepień to nie tylko polski fenomen. Jest on bardziej widoczny https://www.thelancet.com/journals/lanepe/article/PIIS2666-7762(21)00258-1/fulltext?s=08#%20 w krajach najbardziej zaszczepionych. W takiej Irlandii wszyscy, którzy zamarli https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-koronawirus-chiny/aktualnosci/news-w-ciagu-tygodnia-w-irlandii-zmarly-tylko-osoby-zaszczepione-,nId,5692978 na kowid w ostatnim czasie to zaszczepieni. Co prawda jest tam 93% procent zaszczepienia https://twitter.com/WaitsTw/status/1460965468110561282?t=PcFecW0pxYivtamzXOa5WA&s=03 tak, że nie ma komu niezaszczepionemu umrzeć. Statystycznie się zgadza. Ale w takim razie trzeba zadać pytanie, a właściwie stwierdzić: zaszczepionych szczepionka jak widać nie chroni ani przed transmisją, ani zakażaniem innych, ani przed śmiercią. Pojawiają się spekulacje, poparte coraz częściej badaniami, że szczepionka nie tylko nie wytwarza bariery ochronnej, ale osłabia istniejący, naturalny system reakcji immunologicznej. Popatrzmy na badania brytyjskiej agencji zdrowia: https:/dailyexpose.uk/2021/11/21/official-government-data-proves-the-fully-vaccinated-are-on-the-road-to-disaster-ade/
Wynika za nich, że po zaszczepieniu i wytworzeniu przeciwciał wystymulowanych szczepionką, po ich zaniknięciu organizm nie wraca do poprzedniego, przedszczepiennego stanu systemu odpornościowego. Sytuacja zaszczepionych pogarsza się więc, nawet w stosunku do osób niezaszczepionych. Dodatkowo, co logiczne – szczepienie osób, które już przeszły kowida jest przeciwskuteczne, bo nie tylko nic nie daje, ale osłabia organizm, który swoją reakcją już się obronił, zaś szczepienie osłabia tę nabytą odporność.
Wielu wskazuje na mechanizm ADE, https://szczepienia.pzh.gov.pl/faq/na-czym-polega-zjawisko-wzmocnienia-zaleznego-od-przeciwcial/ tzw. wzmocnienia zależnego czyli właśnie dość dawno odkryty wpływ szczepionki na pogarszanie się systemu immunologicznego. Oczywiście na tę tezę, na poziomie rzecz jasna internetowych demaskatorów, nie debaty naukowej, rzucono się z pazurami, https://fakehunter.pap.pl/raport/e88f2098-0bc5-4a30-a3e3-4b4c4f37d067 ale jak się poczyta „argumentację”, to wychodzi, że takiego mechanizmu nie ma, bo nie zauważono go w trakcie testów. Co więc zauważono w trakcie testów szczepionek? Że te, zamiast obiecanego (przetestowanego?) poziomu 99%, mają spadające po pół roku do zera? Tego testy nie ujawniły. Ale na pewno ujawniły, że nie wywołują on mechanizmu ADE. To wiemy na pewno? Znowu nie, bo nie, czy dla wierzących – jak Boga kocham?
I w ten sposób „chytra” strategia ministra, mająca uzasadnić IV Falę, a właściwie kolejny poziom wciskania przymusu szczepień nie tylko spaliła na panewce, ale ujawniła bardzo niepokojące skutki działania szczepionek, które całą akcję stawiają pod poważnym znakiem zapytania. Wynika z tego, że zacznie przybywać – i już przybywa, choć jest to medialnie wypierane – zakażonych osób, które będą coraz ciężej chorowały, właśnie dlatego, że się zaszczepiły. Bo spadek zdolności odpornościowych organizmu nie będzie dotyczył tylko kowida. Będziemy mieli tak osłabione organizmy, że byle co, co kiedyś byśmy przed kowidem, a właściwie szczepionkami, przeszli bezobjawowo nie wiedząc o tym nawet, teraz nas położy na dobre.
Czekam tylko na badania korelacji osób zaszczepionych z falą zachorowań nie na kowida, ale na wszelkie choróbska, które kiedyś nie były problemem na skalę masową. Trzeba będzie raczej szukać ich za granicą, wśród krajów zaszczepionych po kokardę. Czy tam wzrośnie ogólny poziom zachorowań? Nie tylko na koronawirusa?
Jak to było? Najlepiej przebadana https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C85860%2Cprezes-pan-szczepionka-mrna-na-covid-19-produkt-czysty-swietnie-przebadany szczepionka w historii medycyny?
Jerzy Karwelis
Kategoria: zaraza
Dziennik Zarazy 10.12
"Wpis nr 637
zakażeń/zgonów
3.785.036/87.928
Niedawno popełniłem prześmiewczy wpis o nowej mutacji koronawirusa – omikronie. Że bez sensu, że znowu panika, że medialne chłopaki go grzeją jak poprzednie warianty. I że to będzie never ending kolejka, bo wirus mutuje jak każdy i pretekstów do paniki wywołanej następną wersją będzie w bród. Nawet nie zdziwiłem się, że od kiedy media nadęły omikronowy balonik, to akcje udziałowców Pfizera, w tym promującej go agencji informacyjnej, która jest jego współwłaścicielem, czyli Reutersa, podskoczyły o 10 miliardów dolarów z dnia nadzień, od kiedy ogłoszono nowego wariantowego celebrytę. Olałem temat jako nudny i oczywisty.
Nawet (chyba już jestem cyniczny albo znużony) nie chciało mi się bawić w ciuciubakę, że raz Pfizery mówiły, raz że za sto dni zrobią szczepionkę na tę wersję, żeby sprzedać trzeci, a właściwie czwarty strzał, a drugi raz, że wszystko w porządku, bo istniejące, czyli zakupione dawno, dawki działają i na tę mutację, którą przecież świat odkrył dwa tygodnie temu. A Pfizer właśnie przypadkiem przechodził obok z tragarzami niosącymi nowy wariant akurat pasującej szczepionki. Niech oni tam w końcu uzgodnią tę narrację, nie dla mnie, bo mi to egal, ale dla ludzi, którzy w to wierzą, bo się ci to się dopiero męczą.
Ale zaciekawiła mnie decyzja Norwegów. Ci uznali, na podstawie badań, w tym zeznań pierwszej odkrywczyni omikrona z RPA, że wirus szybko się przemieszcza, szczepionki na niego nie działają, a jako że ma w sumie lekki przebieg, to go… olewamy. I co ciekawsze – również w kontekście paszportowym. Bo Norwegia powiedziała rzecz logicznie prostą, która wysadziła całą akcję szczepionkową: skoro szczepionka nie powstrzymuje transmisji nowej mutacji, to segregacja sanitarna nie ma sensu. Wszyscy są równie narażeni. A to jest koniec zabawy w paszporty. Rzecz jasna tylko tam, gdzie logika jeszcze obowiązuje.
Ale zacząłem od tego, ze zwracam honor omikronowi. Tak. Od kiedy słyszałem, że, a słyszałem to nawet przed słynną Deltą, wirusy ze swoimi mutacjami zajmują właściwą sobie niszę i tam się rozmnażają, to nabrałem optymizmu. Nawet potwierdzonego w wielu źródłach. No, bo nie ma nic dzisiaj lepszego niż wirus, który się szybko rozprzestrzenia, zdobywa, poszerza i utrzymuje swoją niszę i jednocześnie jest mało śmiertelny. No, bo wedle nauki „wypiera” inne mutacje i to te bardziej groźne.
W związku z tym wychodzi, że mamy swego rodzaju naturalną… szczepionkę na koronawirusa. Bo omikron zapobiega infekcjom innymi wariantami, nie jest śmiertelny, ale jednocześnie pobudza organizm do walki immunologicznej i produkowania przeciwciał. Bez konieczności zakłuwania się nieznanym co do skutków preparatem. W Holandii istnieje już podziemie, które zakaża się koronawirusem. Po to by mieć papiery ozdrowieńca i nie musieć się szczepić w drodze od „nowej normalności”. (Nota bene ciekawy przypadek holenderski: „Z 62 pasażerów lotów z Południowej Afryki do Amsterdamu, którzy mieli pozytywny wynik testu na koronawirusa, 90% było zaszczepionych. Wariant Omicron wykryto tylko u zaszczepionych. Było to 14 osób). Teraz wystarczy, że cię najdzie niegroźna mutacja o szybkim rozprzestrzenianiu się i jesteś uodporniony. Bez tych kolejnych „ostatnich prostych”. I jeśli się uda, tak jak prorokują liczni, to omikron wykończy koronawirusa w wersji hard. Bo to jest naturalna droga wirusów: stają się coraz szybciej transmitujące i coraz mniej śmiertelne. Szukają ścieżki przetrwania, czyli większej ilości szans do bytowania, kosztem zmniejszenia szkodliwości.
To byłby paradoks, że po tym wszystkim, po lockdownach, kwarantannach, szczepieniach, maseczkach, dezynfekcjach i dystansowaniu uratuje nas ten sam patogen, który wyzwoli w nas jedyną obronę przed wirusem jaką jest odporność zainfekowanego organizmu. On sam, a nie te wszystkie cuda, które sami sobie sprowadziliśmy na głowę, jak się okazuje po prawie dwóch latach – na własne życzenie i na własną zgubę.
Jerzy Karwelis"