Kategorie
własne

Bóg

Co, albo kto to tak właściwie jest.
Wiele spekulacji było przez te wszystkie czasy, choć nie jestem pewien. Na ten temat głoszono wiele teorii, że niby Bóg jest wszędzie, w każdym z nas. Po części można tak powiedzieć, jednak nie do końca wygląda to tak, jak każdy z nas uważał do tej pory.
Jedną z najbardziej podstawowych rzeczy, która trzyma ludzi przy zdrowych zmysłach jest możliwość wiary w coś. Owym czymś może być Wielki Spaghetti, Jezus Chrystus schodzący z Krzyża i wycinający w pień wszystkich łącznie z Piłatem czy inne propagandowskie brednie, jakie można sobie tylko wymyślić. To, co tu stwierdzę również może zostać uznane jako propaganda i coś, co wymyślił sobie zrozpaczony szaleniec
Wpadając na ten pomysł w trakcie lekcji stwierdziłem, że jest on całkiem ciekawy, ale jak zwykle nic nie tłumaczy. Co w ogóle cokolwiek może wytłumaczyć?
Bóg to tylko ludzka wiara. Może to być tak samo jakiś przedmiot, którego będziemy uważać za Boga, jak i jakaś nadprzyrodzona siła, która na pewno gdzieś tam jest, co do tego nie mam wątpliwości. Ja to postrzegam jednak nieco inaczej. Po śmierci dusza człowieka nadal żyje. Jest wiele dowodów na to, że ludzie widzieli własną śmierć. że unosili się i patrzyli na swe ciała z góry. Niektórzy twierdzą również, że byli w tunelu, gdzie na jego końcu było światło. Tego też nie neguję.
Bóg to suma wszystkich ludzkich dusz na tamtym świecie. Na świecie, od którego jesteśmy tak daleko, a jednocześnie tak blisko. Na świecie, do którego też możemy się dostać, wystarczy nieco silnej woli i samozaparcia.
Energia… Tak, ta miłość, która jest niemal wszędzie tam, gdy zagłębimy się trochę bardziej pochodzi właśnie z tej istoty. Choć czy można nazwać ją istotą? Przecież to my tworzymy Boga. A skoro my tworzymy Boga, i jest on sumą wszystkich ludzkich istnień, to co w takim razie dzieje się ze świadomością człowieka po tamtej stronie?
Ktoś gdzieś kiedyś pisał, że nic nie istnieje. I to byłoby najsensowniejszym wytłumaczeniem. Nie mam pojęcia, jak wielu z was, co się tam dzieje, czy też co się tam nie dzieję. Mogę jedynie spekulować.
Jesteśmy wszystkim i niczym jednocześnie. Jesteśmy całym wszechświatem nędznych śmiertelników, którzy i tak do nas dołączą. Przyglądamy się wszystkiemu z góry płacząc nad ludzką głupotą. Patrzymy, a przychodzą takie momenty, gdzie już nie możemy sobie poradzić z tym, że ludzie są tak głupi i nie patrzą na to, że swoimi czynami, swoim postępowaniem krzywdzą innych ludzi. Wtedy musimy dać o sobie znać.
http://www.idziemy.pl/wiara/cud-w-sokolce/1/
Możemy być również pojedynczymi istnieniami tam, w tym świecie ponad nami, jak i również wśród nas, w ciałach śmiertelnych, jednak gdy zachodzi potrzeba, coś niewytłumaczalnego, jak wszystko, co się dzieje w mojej głowie, dzieję się z naszymi duszami. Zbieramy się i walczymy, by pokazać ludzkości, że jest jeszcze dobro na tym świecie. Nasze wspólne doświadczenia, powielone po stokroć pokazują im, że można żyć dobrze. Wtedy ludzie się nawracają.
https://opoka.org.pl/biblioteka/H/HN/3/3post-1.html
TO są takie przykłady, o które z was wielu się na mnie nie rzuci, bo wierzycie w to, w co wierzyć chcecie. Jednakże mam świadomość tego, że to, co tu teraz wypisuję może być, i najprawdopodobniej jest, zwykłym stekiem bzdur.
A może człowiek po śmierci tak naprawdę nie odchodzi nigdzie, może pozostaje we własnym ciele, gdzie jest więźniem własnego umysłu, gdzie stara się dać znać, że przecież cały czas, przez wszystkie te godziny, minuty i sekundy, przez które próbowano go reanimować jest świadom otaczającego go wszechświata? Że wszystko słyszy, ale nie może zrobić nic…

Rozważania pozostawiam wam.

EltenLink