Kategorie
własne

Nominacja: Trochę szczerego szczęścia.

Cześć wam! Dawno tu nic nie pisałem do was, nieprawdaż? Ano to może warto coś by tu nadrobić. Dostałem oficjalne wyzwanie… Jak to, zostałem wyzwany! Zwyzywano mnie! Zwyzywano mnie, żebym napisał coś, co jest jednocześnie szczere i radosne. Tylko jakże tu pisać o radości, szczęściu ogarniającym społeczeństwo, radości płynącej z cudownego śpiewu ptaków, cichego, spokojnego oddechu mojej dziewczyny śpiącej przy mnie, gdy tego wszystkiego nie ma z powodu wymknięcia się… virus out of control.
Ah, te Chińskie wynalazki. Wiecie, ja tam nigdy nie miałem nic przeciwko chińskim wynalazkom, gdyż przecież mam laptopa wyprodukowanego w chińskiej fabryce, na procesorze wyprodukowanym w Chinach, dyskiem twardym Koreańskiego producenta z chińskiej fabryki itd. To nie ma jednak znaczenia.
Jak może wiecie, lub może i nie wiecie, jestem człowiek zrzędliwy. Nie lubię własnej twórczości itd. Jednak z racji tego, że za oknami mamy nieco mroźną, bo mroźną, ale wciąż wiosnę, ptaki sobie ładnie śpiewają, a napawa mnie to szczęściem niemożebnym, niczym mruczenie mojej kocicy… Ale jednak nie jest to tak duże szczęście, jak mruczenie mojej kocicy… Ee, co to ja… A, nieważne. Mruczenie mojej kocicy jest tylko dla mnie.
Lubię słuchać śpiewu ptaków o poranku. Serio jest to niezwykle budujące, gdy wiesz, że za każdym razem, gdy się obudzisz będzie czekał na Ciebie nowy dzień, pełen niesamowitych, więziennych wrażeń. Heh, to ostatnie mogłem sobie darować. Ale jestem szczęśliwy, wiecie? Śmieję się pisząc ten wpis. A to chyba najważniejsze, no nie? Odnalazłem wewnętrzny spokój po tak wielu latach ciągłej, nieustannej męczarni. Nieustannym, poturbowanym sercu, stanach przed depresyjnych czy chuj wie tam czym jeszcze, sam nie wiem. Nie znam się na tym. Xanaxu nie brałem, więc jeszcze nie było tak źle. Jakoś nawet samochody jeżdżące czasem za oknami napawają mnie szczęściem. No bo przecież to świadczy, że ktoś jeszcze egzystuje na tym świecie, nieprawdaż?
Tylko trochę tęsknie za tym wszystkim. Za kocicą, za ciepłem jej ciała, przytulonego do mnie, za jej spokojnym oddechem podczas snu. Ale to nieważne, miało być szczęśliwie szczerze. Czy nie wiem w sumie już jak to miało być.
Śmieję się z tego, co się dzieje w naszym kraju, absurd goni absurd… Nagle im się zachciało zmieniać konstytucję, żeby 7 lat, niczym 7 horkruksów Voldemopa, prezydent mógł pełnić swe nadany mu urząd. Pełnić urząd… Nie wiem, czy tak to się nazywa. Ale jestem spokojny o dalszą przyszłość. Choć nadal sobie nie radzę z matmą, jednak już się tym nie przejmuję. Przecież nie ma ludzi w pełni uniwersalnych. Ktoś musi czegoś nie umieć, żeby ktoś inny to umiał i uzupełniał tego, co umie coś tam innego. Ehh, zacząłem coś klikać na kompie i zgubiłem wątek. Coś o uniwersalności ludzkości. Nieważne, już nie pamiętam. Wecie, moi kochani, dość niedawno zepsuł mi się laptop. Wkurwiłem się okrutnie, niemożebnie wręcz, bo miałem go już 5 lat i miałem z nim wiele cudownych, niezapomnianych wspomnień. Był na Grójeckiej, W Anglii zalanym piwem i przeżył to! A teraz co? Teraz padł port DIMM. No nic, w końcu na kacu i tak wytrzymał 2 lata, jestem z niego dumny. Wziąłem więc na raty ultrabooka od mojej mordy, Skydarskiego, kto©y go nie potrzebował, więc spoko. Dysk na szczęście nie zdechł, toteż tylko go tam wsadziłem i Linux ready to work, czy jak to się tam… Nie wiem, i’m not an english man. Chuj z tym, moje drogie czytelnictwo. No i oczywiście jakiś miesiąc temu zdechła mi kość ram w moim składaku. Oddałem sobie ją na gwarancje i jest! Wróciła do mnie, jak pies do właściciela… Czy raczej do wybranego przez siebie opiekuna. Pies to nie przedmiot, pamiętajmy o tym! Kupiłem sobie także słuchawki, snab overtone hs-42m, eleganckie, dynamika 95 db, przetworniki z jakimiś magnezami neodymowy, czy jakimiś innymi, 40 mm, zakres przenoszenia 20/20000, więc jest bomba. I przyszły mi dziś, oczywiście z uszkodzonym kablem i uszkodzonym jednym przetwornikiem, także szczęście mnie ogarnęło, gdy już się o tym dowiedziałem. Okrutne szczęście, potężne szczęście. Tak wielkie jest to szczęście, że aż je oddam na gwarancje, bo co oni sobie wyobrażają, żeby mi nowy sprzęt przywozić uszkodzony? Źli ludzie, źli! Do piekł z nimi wszystkimi, niech ich czerwone płomienie odpuszczenia win pochłoną i stworzą nowych, lepszych człowieczków. Chyba, że to jest wada fabryczna, no to jestem z nich wszystkich dumny. Lewa słuchawka daje tak głęboki bass, że aż mi ciśnienie w lewym oku skoczyło na pół dnia, także wesoło. Z drugiej strony prawa jest całkowicie obojętna, nie przenosi niskich tonów za wiele, także jest spoko, całkiem spoko. No i jestem uwięziony w domu. I wiecie, ja naprawdę lubię siedzieć w domu. Jest Jet elegancko, jak nikt nic ode mnie nie chce i mogę sobie od wszystkich odpocząć, ale już bez przesady. Chciałbym stąd wyjść. Wystawić ryj do słońca i się uśmiechnąć do dusz,dryfujących sobie gdzieś w tym drugim wymiarze, który jest przecież tak blisko, na wyciągnięcie astralnej dłoni. No ale…
Generalnie jest spoko. Kocham i czuję się kochany, a przecież to się w świecie liczy, no nie? A to, ze się czasem na kimś po wyzłośliwiam, doprowadzę go do kurwicy czy coś, to tak z sympatii, moi kochani. No cóż. To już chyba koniec tego przydługawego wpisu o niczym jak zwykle. Mam nadzieję, ze choć po części udało mi się spełnić, wykonać nominację, czy jak to się tam pisze, nie mam pojęcia. Także 3mcie się, do następnego spotkania przy grillu i Czarnej dziurze, bo to najlepsze piwo pod słońcem!

EltenLink