Dzień dobry moi mili państwo.
Piszę do was ten wpis z uśmiechem na twarzy, bo wiem, że jestem mistrzem wyprowadzania ludzi z równowagi.
To, jak to robię to już się nie liczy. Wiem, że potrafię rozwścieczyć człowieka do tego stopnia, że najchętniej
by mnie cyba zamordował. Tak, chwalę się tym. Tak, uważam to za jedną z moich niewielu zalet :D.
A tak poważnie, twiecie, że kondkktor wczoraj wcale nie chciał mi sprawdzić biletów?
Panie, no sprawdź mi pan te bilety! Poszedł. Panie, sprawdźże jej pan. Znowu poszedł.
Dość
Witajcie
Przesiaduję sobie obecnie na lekcji która nosi dumną nazwę Systemy Operacyjne. Tylko, że gadamy o jednym
systemie operacyjnym…
Ciekawe, ze w architekturę systemu wchodzi centrum ułatwień dostępu albo Manadżer urządzeń, hy, hy, hy.
Albo to ja jestem głupi, albo ten program nauczania nadaje się tylko do spalenia w ognisku pewnego bardzo
słonecznego dnia.
No i dzisiaj są pliki bat…
Interesujące.
Zbeszczeszczono mnie.
Witajcie ponownie czytelnicy, czytelniczki i wszystko inne.
Tak, jak obiecałem tak też właśnie jest.
Jako, iż skończyły mi się pomysły na cokolwiek postanowiłem zadzwonić do Dawida, który nie chciał odebrać
ode mnie połączenia. Jednakże po interwencji Krzyśka Dawid postanowił sam się ze mną skontaktować z tym,
że ja wtedy nie mogłem odebrać, bo akurat wykonywałem inne, nie związane ze sprawą czynności. Poszedłem
do pokoju i zadzwoniłem do Dawida, który odebrał ode mnie połączenie.
Wreszcie 😀
Przedstawiłem mu sprawę, Dawid spytał się, po co TK właściwie chcieliśmy wyciągnąć baterię z bios, albo
coś tam. No mniejsza z tym. Wyjaśniłem mu również sprawę z wentylatorem. Próbował mi pomóc z zatrzaskami
czy czymś, na co to tam wchodzi, jednak on miał inny typ wentylatora 😀
Mniejsza o ten wentylator. Znaczy nie mniejsza, bo założyłem go wtedy w jakiś dziwny sposób i się trzymał,
ale nastąpiły dziwne problemu z pamięcią RAM.
3.4 znowu się pojawił. Potem jakieś 2.4 albo 1.4 z tym, że ponoć 2.4 nie istnieje w ogóle w spisie błędów
Bigosa.
Wyciągnęliśmy pamięć z gniazda pierwszego, Nadal był ten sam błąd. Chyba wtedy włożyłem pamięć do gniazda
1 i wyciągnąłem z gniazda 2. W którymś momencie system zarejestrował zmianę i normalnie zaczął się uruchamiać,
na co nie mogłem się przecież zgodzić, bo komputer potrzebuje 3 GB ram, a nie 1 GB. Włożyłem więc tę pamięć
z powrotem i znowu to 2.4. No cóż, zakładaliśmy, że było to 1.4, z tym, że później okazuje się, że jest
to 3.4 w dalszym ciągu, bo w dalszym ciągu on występuje. Przekładaliśmy te pamięci i przekładaliśmy…
Wentylator. No tak, Wentylator sobie tam jest, chociaż nie, dziś znowu odpadł jak podniosłem komputer…
Nieważne.
W każdym razie w końcowej sprawie było tak, że Everest odmówił podania temperatury procesora. Ale jako,
iż komputer chodził normalnie przez dwie chyba godziny, postanowiłem zastosować sposób Dawida.
Złapałem taśmę klejącą i przykleiłem wentylator gdzie się tylko dało i gdzie nie było danych obwodów,
styków czy czegokolwiek, gdzie nie mógłby się trzymać lub jakimś kosmicznym cudem zaszkodziłby pracy komputera.
Postawiliśmy komputer i odpaliliśmy go. Jedyne, co osiągnęliśmy to to, że system się włączył,załadowałem
nvda żeby zainstalować aide i system zdechł.
Aaa, nvda. Z nvda też były dziwne jazdy. Damiano ma na komputerze, znaczy teraz to już nie ma, bo go
odinstalowaliśmy po zakończeniu konwersacji z Dawidem, jednak był tam Avast.
Nie pozwalał się uruchomić instalce nvda 2017.3 Restartowaliśmy komputer, odinstalowaliśmy Avasta i nic.
W końcu się zdenerwowałem. Odpaliłem mojego laptopa, i wersji nvda 2014.3 zrobiłem kopię przenośną. Sprawdziłem
Everest i nie widziałem temperatury procesora.
Płyty głównej też nie potrafił rozpoznać.
NO nic. Zamknęliśmy tę obudowę i dawaj odpal Windowsy. System zdechł.
A coś mnie wieczorem naszło do przeczytania o zestawie za 800 zł i bardzo chciałbym go złożyć. Tak, wolny,
tak bla bla bla.
Ja jednak mam na to taką właśnie koncepcję.
Ale chyba raczej tego nie zrobię, bo nie wiem, czy będzie mi się chciało przebijać się przez te dziwne
sygnały bios.A
Pominąłem ważną rzecz.
Bateryjkę w ostateczności nie udało się wyjąć, eee. tzn. udało się wyjąc. Przez pomyłkę napisałem, a
nie chce mi się poprawiać. Oto moja chaotyczna pisanina.
No, wyjęliśmy tę baterie i system jakoś się odpalił, pierwszy raz się odpalił.
Nie dało się ściągnąć nvda, data była z 2002 roku, czy coś koło tego.
No, ale jakoś to zrobiliśmy, a po włożeniu baterii z powrotem jest błąd z parzystością pamięci, czy też
z brakiem wentylatora, no nie wiem
W każdym razie na drugim jego komputerze nie ma w ogóle wentylatora nad procesorem i wszystko działa.
Bolą mnie plecy, mam dość komputerów chyba na długie lata.
A we wtorek mam zajęcia ze składania…
Dramat.
Aa, w ostateczności to haslo to jest jakaś konsola do wpisywania czegoś. Wpisałem tam abcd i i tak system
się odpalił normalnie.
Nie, to nie część druga
Witajcie moi drodzy czytelnicy, czytelniczki (o ile są) i wszystko inne.
Tak, znowu wszystko inne,…
Pewnego bardzo niesłonecznego dnia, czyli dnia wczorajszego postanowiliśmy z Damianem (Którego tu nie
ma) zainstalować na jednym z jego pecetów Linuxa. W tymże celu wyciągnąłem z mojego plecaka (w którym
jest absolutnie wszystko) różne dziwne rzeczy, a następnie znalazłem pendrive i schowałem te różne dziwne
rzeczy. Następnym krokiem była próba uruchomienia Linuxa z pendrive. W tym celu wyłączyliśmy działającego
tam Windowsa i uruchomiliśmy komputer ponownie, by wejść do bios i spróbować uruchomić komputer z pendrive.
Okazało się jednak, że do bios jest jakieś hasło, które później okazało się wcale nie być hasłem, no
ale to później. Wcisnąłem f12 i pokazało się… Coś. Tylko tak to można nazwać
– Coś do wpisywania tekstu – mówi Damian.
No to myślę sobie: "No nie, znowu jakieś hasła do biosów porobili…"
No to nic, wchodzę na team talka by zapytać Przedchwilnego o to, jak najprościej zrestartować hasło do
bios. Powiedział mi, że najlepiej to wyciągnąć baterię z bios na płytce, bo są do tego jakieś programy,
ale on nie wie jakie i nie wie, jak działają, bo nigdy nie musiał tego używać. No to z Damianem rozłożyliśmy
komputerek w celu wyciągnięcia owej baterii z biosiwa… I tu zaczęły się schody. Mam jako takie obeznanie
z płytami głównymi pecetów, ale sam nic jeszcze nie składałem… Znaczy coś tam składałem, ale komputera
całego nie składałem. Na procesorze był sobie taki piękny wentylator. Mówię Damianowi, że trochę mitu
on przeszkadza, ale zaraz spróbuję namierzyć te ustrojstwo… No to próbowałem i próbowałem no i nic.
No to mówię Damianowi, dawaj wyciągniemy ten wen tek i odłożymy gdzieś na bok, żebym miał lepszy dostęp
do wszystkiego.
I od tego zaczęły się schody. Wyciągnęliśmy wentylator i macam płytę w poszukiwaniu baterii. Widziałem,
że tam jest procesor więc nawet go nie macałem. Szukałem i szukałem aż wreszcie znalazłem. Okazało się
jednak, że bateria jest w innym miejscu, niż myślałem.Podjęliśmy więc próbę wyciągnięcia owej baterii.
Próbowałem rozgiąć te trzymadła, ale mi to średnio wychodziło.
No to mówię, Leć po nóż do kuchni. Najlepiej taki z ostrym czubkiem. Damian przyniósł mi nóż i podjąłem
bezskuteczną próbę wyciągnięcia tego dziadostwa. Nie udało się, no ale nic. Potem powiedziałem. Dobra,
ruszyliśmy to, może się po resetowało. Okazało się później, że da się wyciągnąć tą baterię w sposób
normalny ale to tak później później. Spróbowaliśmy potem zamontować ten wentylator. Chyba powyłamywaliśmy
te nóżki, no ale po wielu przekleństwach i mękach udało się go jakoś zamontować. Jakoś, bo po złożeniu
komputera w całość i postawieniu go na miejsce wentylator albo odpadł, albo trzymał się tylko na dwóch
nóżkach. Odpaliliśmy komputer…
3.4
Krzysiek stwierdził, że to problem z wentylatorem, On ma taki sam sygnał. No to kombinujemy i kombinujemy…
Ale nic to nie daje.
cdn. bo na razie nie mam siły przelewać tego na klawiaturę.
Hary Potter i Przeklęta Dusza
WItajcie.
Tak ajk może niektórzy z was wiedzą, pisałem Potterowskie ff.
Zakończyłem jednak pisać aktualny tom i zastanawiam się, czy nie zabrać się w najbliższym czasie za następny.
Jak dobrze pamiętacie, lub nie wiecie nawt o tym, przez najbliższe 15 lat chciałęm napisać wszystkie
tomy od postaw z moimi ulubionymi bohaterami. Nie wiem jednak, czy ktokolwiek by to kiedykolwiek czytał,
a pisanie dla siebie nie jest tak przyjemne jak pisanie dla czytelników. Dla komentarzy, motywujących
do pracy, wytykania błędów… itd.
Mam już jakieś początkowe założenia fabularne siódmej części, jednak nie wiem, czy w tym momencie zaczynanie
teo ma jakikolwiek sens, gdyż nie wiem, czy w moim aktualnym stanie psychicznym znów nie zacznę psiać
rozdział na 2 lub 3 miesiące.
Napiszcie, czy ktoś byłby zainteresowany ewentualnym przeczytaniem tego, co napiszę?
Pozdrówki cieplutkie.
Żywiasty 😛
noname
zapowiedź czegoś niepokojącego
Witajcie.
Jestem u Hryńka. WIecie, co to oznacza?
Idę do sklepu.
Myśl
Siedze sobie właśnie na lekcji informatyk i wiem, że powinienem się czegoś uczyć ale po 1. Nie sądzę,
by w tej szkole nauzono mnie czegoś nowego, a po 2 to mi się ne hce itd. Ale znów się ze wszystkimi
pożarłem. Chyba jedynymi wmiarę normalnymi ludźmi z którymi rozmawiam z kym gadam to longshoot, violinist i hryniek
czyli Przedchwilny.
W piątek w ogóle wybieramy się w odwiedziny do jednego z nich na cały weekend.
Wiecie co wam powiem, tak notabene/ Nie radzę sobie ze wszystkim. Ostatnio coraz częściej się odsłaniam.
Staram się szystko utrzymać, ale zauważam, że coraz ciężej idzie mi udawanie, że wszystko jest git. Całe szczęście,
że violinist i hryniek znają mnie tak dobrze, jak ja siebie i nigdy nie będe musiał przy nich nic udawać. Longshoot
zresztą też. Taki o wpis o niczym, bo musiałem wam tu coś napisać.
Btw. błędy poprawione.
CHrapiący niedźwiedź
Witajcie tego zacnego poranka.
Chciałbym wam dziś zakomunikować, że mój pryzjaciel śpi na team talku, zamiast z nami rozmawiać!
No to jest śmieszne, to jest śmieszne, to jest śmieszne…
Dobranoc.