Witajcie moje drogie czytelnictwo! Dawno do was nie pisałem, nieprawdaż? Nie, nieprawda.
Hehehe. Zostałem kiedyś tam nominowany do napisania czegoś związanego niekoniecznie ze mną, o jakimś wspomnieniu z dzieciństwa, jednak będzie więcej niż jedno wspomnienie, postaram się, a także będzie także o mnie, bo inaczej się po prostu nie da.
1.
Bawiliśmy się z siostrą w piaskownicy, tam gdzie mój dom był zawsze, niestety teraz stoi sobie opuszczony. Sprzeczaliśmy się o to, kto zapyta naszego ojczyma, który był z nami odkąd pamiętamy, czy możemy do niego mówić tato. Nie pamiętam, jak to do końca potem wyszło, w ostateczności chyba ja zapytałem, czy możemy tak do niego mówić. Myślę, że był wtedy szczęśliwy, naprawdę szczęśliwy.
2.
Kiedyś dziadek przyniósł do domu mały telewizorek, miał może z 11 cali, choć dziś tego nie pamiętam, jeszcze taki kineskopowy, bo to przed rokiem 2004 chyba było, choć nie jestem do końca pewien. W każdym razie ów telewizorek był zepsuty, a spodobał mi się on tak bardzo, że stwierdziłem, że będę z nim spał. A jak to za dzieciaka, bywa że rodzeństwo śpi w jednym łożu, jakkolwiek to brzmi, ale tak bywa, no przynajmniej u mnie tak było. Może to dziwne, nie wiem, nie znam się. No i pamiętam, że Klaudia nie mogła przeze mnie spać, bo telewizorek stał sobie na podusi po prawej stronie mojej głowy, więc zostałem zepchnięty na jej stronę, a siostra została wciśnięta w lewą bandę łóżka, więc nie było jej wygodnie.
3.
Braciak, cioteczny co prawda, ale jednak Braciak, poprosił kiedyś moją matkę, by dała mu bucha z szluga. Jego matka, a siostra mojej starała mu się tego zabronić, jednak moja stwierdziła, że może to go oduczy próbowania takich rzeczy w następnych latach. Czas dziś pokazał, że jednak niekoniecznie. Próbował złapać tego bucha, ale tak się biedak zakrztusił, że kaszlał chyba z pół minuty, biedny chłopaczyna.
4.
Kupiliśmy poloneza caro 1.8 chyba gdzieś przed 2005 rokiem, więc jeszcze powinienem się zmieścić w ramach czasowych do piątego roku życia. Tato zaproponował nam przejażdżkę nowo nabytym tramwajem, jednak mieliśmy tego dnia nie obejrzeć wieczorynki. Zgodziliśmy się i pojechaliśmy się przejechać. W samochodzie pachniało ładnym odświeżaczem powietrza, były kiedyś takie różne ludki zawieszane gdzieś pod sufitem, ładnie pachnące. Potem chyba trochę płakaliśmy, bo nie obejrzeliśmy wieczorynki, jednak siorka była podjadana, bo następnego dnia miał ją zawieźć do przedszkola tym właśnie grzmotem. No niestety, na następny dzień traktor nie chciał odpalić.
Uff, zmieściłem się z tym ostatnim, choć mało brakło, bym skończył te 5 lat.
Mam nadzieję, że jakoś spełniłem tę nominację.
A właśnie, jak się piszę, tę nominację, czy tą?
Na razie!
Kategorie