Kategorie
własne

Czy leci pan do Edynburga?

Witajcie moi czytelnicy, czytelniczki… O ile jakieś są w nowym wpisie na blogasku.
Chciałbym wam tu może po krótce skreślić, jak tam mój wczorajszy rzewóz jeżdżących po asfalcie samolotem przebiegał.
Otóż… Pojechałem sobie do Przedchwila poprzedniego dnia, gdyż nie chciało mi się tłuc z Lasek na Modlińskie lotnisko. Zjadłem sobie obiad, zajęło mi to pół godziny… Ale zjadłem. Następnie po kilku godzinach uroczystych konwersacji na team talku poszedłem spać w niemalże radośnie pogrzebowym nastroju… Paraliżu sennego tym razem nie miałem niestety.
Wstałęm jakoś tak ok 610 następnego dnia i poszeszłem skonsumować śniadanie będące również obiadem… Bo niemalże 12 godzin później nie chciało mi się nic jeść. Posłuchaliśmy sobie z Krzysztofem muzyczki na 160w głośnikach na wierzy… Mini ponoć, he, he. następnie niemal 3 godziny przed lotem wyruszyłem w podróż do Lublina… Eee, znaczy, do Modlina.
Dojechawszy do Modlina udałem się na lotnisko…

Witajcie moi czytelnicy, czytelniczki… O ile jakieś są w nowym wpisie na blogasku.
Chciałbym wam tu może po krótce skreślić, jak tam mój wczorajszy rzewóz jeżdżących po asfalcie samolotem przebiegał.
Otóż… Pojechałem sobie do Przedchwila poprzedniego dnia, gdyż nie chciało mi się tłuc z Lasek na Modlińskie lotnisko. Zjadłem sobie obiad, zajęło mi to pół godziny… Ale zjadłem. Następnie po kilku godzinach uroczystych konwersacji na team talku poszedłem spać w niemalże radośnie pogrzebowym nastroju… Paraliżu sennego tym razem nie miałem niestety.
Wstałęm jakoś tak ok 610 następnego dnia i poszeszłem skonsumować śniadanie będące również obiadem… Bo niemalże 12 godzin później nie chciało mi się nic jeść. Posłuchaliśmy sobie z Krzysztofem muzyczki na 160w głośnikach na wierzy… Mini ponoć, he, he. następnie niemal 3 godziny przed lotem wyruszyłem w podróż do Lublina… Eee, znaczy, do Modlina.
Dojechawszy do Modlina udałem się na lotnisko…
Znalazłem się tam ok godziny 9:16… Ehhh. Poszedłem do punktu informacyjnego usytuowanego… Pfff, miało być krótko.
No więc wyjechałem, przyleciałem i jestem.
He, he, he… Suchy żart.
Co to ja? Aaa, Lotnsko. Punkt informacyjny poinformował mnie, że jeszcze nie musze się nigdzie spieszyć. 20 minut później twierdził t samo. Wreszcie kolejne 10 czy 15 minut później podeszło do mnie radosne dziewczę z obsługi dworca kolejowego na lotnisku… Czy gdzieś tam… twierdząc, że zaraz tu ktoś podejdzie by mi pomóc…
Swoją drogą… Nienawidzę kontroli personalistycznej. Pasek mi ze spodni kazali wyciągać, łachudry jedne! No normalnie jakbym tam thc jakieś przewoził…
Ziomek, który do mnie podszedł i mi pomógł to wszystko przejść na szczęście poczęstował mnie szugiem w strefie dla palących… Bo przecież bym hyba oszalał, jakbym nie zapalił. Następnie zostawił mnie tam… Oczywiście nie w palarni, tylko w strefie oczekujących… Bezcłowej t się chyba nazywa… Na niemal półtorej godziny, gdzie przez te półtorej godziny 6 razy dostawałem kurwicy… BO nikt się nie zjawiał!
Pasażerowie lotu 8084 do Birmingham proszeni o przechodzenie do bramki któejś tam.
Przepraszam bardzo, leci pani do Birmingham?
Nie, do Liverpoolu…
Dobra, pierdol się, sobie pomyślałem. Ehhhh, poszła, ale przyszła następna. Młodziutka.
Przepraszam, jedzie pani do Birmingham?
Nie, gdzieś tam gdzieś tam, ale mogę Ci pomóć, bo znajdujesz się w niewłaściwej kolejce.
NO OK.
Podprowadziłą mnie do Birminghamowców, i usiadłem sobie na krzesełku. Potem jakiś typiarz stwierdził, że zaraz ktoś tu po mnie przyjdzie i że o mnie pamiętają.
Nie było to jednak wszystko takie zielone, jak to teraz wam tu przedstawiam.
Stres. Stres. Stres… Hmm… ALe mam nadzieję, że nie było tego za specjalnie widać po mnie…
5 razy pytałem ludzi w poprawnej kolejce, czy na pewno ten typiarz, co tam mówił gdzieś tu jeszcze jezt.
Jest, proszę pana.
Spokojnie, proszę pana…
Pfff, nie będę spokojny, dopóki ktoś tu się radośnie nie pofatyguje…
Dobra, kilka minut ktoś przyszedł.
Dzień dobry. Słyszałem, ze leci pan do Edynburga, tak?
Nie, lecę do Birmingham…
Służba lotnicza… Lotniskowa… Ehhh, Ci pekapowcy już są lepsi. Nie zadają tak durnych pytań.
Ale potem ktoś mi wreszcie pomógł. Wszedłem do 737-800 Swoją drogą chyba jakiś problem z silnikami mieli… Ale o tym później
Wchodze na pokład i słyszę prośbę, po Angielsku nie wiem dlaczego, o kartę pokładową… Wygrzebałem ją z kieszeni i podaje panience… Tylko dlaczego chciała ze mną rozmawiać po Angielsku? Nie mam pojęcia do ej pory zwłaszcza, że chwilę później odezwała się do pannysiedzącej dwa miejsca obok mnie po Polsku…
Usiadłem sobie, uruchomili silniki, któe chyba miały problem z którąś turbiną… Strasznie trzęsły samolotem. Poprzedni 737-800 nie miał ze sobą tkich problemów.
Podchodzi do mnie przed startem typiarz i mnie pyta, czy mówię po Angielsku. Mówię, ale niezbyt dobrze…
Dobrze, niezbyt dobrze. TUtaj masz maskę tlenową, o tu, nad Twoją głową… Tutaj jest kamizelka kuloodporna… Znaczy ta, no… Ta z azbestu, jak w wodzie ląduje, ale dziś nie będzie potrzebna, bo lądujemy na śniegu.
Oczywiście teraz trochę się z tego śmieję, ale wtedy wcale nie było mi do śmiechu… Miałbym z tego nagranie, ale mi się karta w dyktafonie źle zamontowała i nie chciało się nic nagrać… Ehhh, i to wcale nie jest śmieszne, choć możecie się ze mnie śmiać. Tak mnie zwiesiło, że odpowiadałem tylko aha i OK.
No i może jeszcze i know.
Lecimy. Grzmiący ciąg dwóch silników rozpędza ns po pasie i wznosimy sę. Następnie po wyrównaniu na 3000 lub 4000 schowaniu klap i podwozia podchodzi typiarz i pyta, czy poruszam się sam po samolocie. Zrozumiałem, że pytał mnie, czy zabookowałem sobie pomoc w Birmingham, więc mu powiedziałem, ze nigdzie nie będę chodził sam. Ale potem powtórzył, że chodzi o samolot, na co ja mu powiedziałem ze tak, i prawdopodobnie nie potrzebuję żadnej pomocy…
Lecimy i wylądowaliśmy.
To interesujące dziewczę, które siedziało obok mnie na fotelu jedno miejsce dalej, znaczy na D prwdopodobni, chciało mi pomóc… ALe miałem asystenta. Powiedziała jednak, że zapyta tych stewardów, czy jak to się tam pisze, czy na pewno ktoś tu po mnie przylezie.
I jak nikt nie przylezie, to się po mnie wróci i pójdziemy razem.
No dobra.
"Hello. Somebody will come here"
itd… Ktoś przyszedł.
Zaczęła mi gadać o jakichś… schodach prawdopodobnie. Ale nie wiedziałem o co jej chodzi. No bo sę schodzi. No to kurde co z tego, że się schodzi. Umiem zejść po schodach. OK OK, I know… Yes, I want to walk… Czy jakoś tak.
Potem o jeżdżącym wózku. Ale kurdeż… Tego to już mega nie ogarnąłem. I can go alone without this, moja droga.
Nie wiem… Nie znam Angielskiego, ludzie!
We're in coś tam. passport control. AHA. Standardowe moja odpowiedź.
Controller is in front of you.
Helll, hello. It is your Document…
Idę.
Potem pytanie, czy ktoś po mnie przyjeżdża.. Tak, przyjeżdża…
Stres.
Idę i się wewnętrznie trzęsę, ale zewnętrznie wszystko jest OK. Maska. Chłód w oczach…
Jak się nazywasz?
Arkadiusz… I skąd jesteś. Z Polski… OK.
Jechaliśmy windą.
Potem wychodzimy i mówię, ze muszę zadzwoniić.
Nie mogłem zadzwonić, bo O2-UK mi zabroniła… Ale potem Aga sama do mnie zadzwoniła.
Jednak zanim zadzwoniła spytałem, czy mają tu jakieś darmowe wifi, bo sygnału cóś ni emogę złapać…
I ni wiem do dziś, co odpowiedziała. ALe mówiła, że jak wyjdziemy, to może uda mi się zadzwonić, jednak po chamsku odebrałem telefon od Agi, która swoją dorgą jest członkiem mojej rodzinyyod wczoraj właśnie.
Sory, ale nie mam siły na nic po Angielsku.\
Wesołych świąt.

14 odpowiedzi na “Czy leci pan do Edynburga?”

Ałaaa. Jakaś masakra, ale szacun. A co do wieży… Zaciąłem prawego decka, tak się kończy jak się namiętnie wymaga od 20 paro letniej mechaniki żeby zrobiła coś czego zrobić nie chce.

Ale ja jeszcze rozwiązania sensownego nie poznałem mimo, że nie raz i nie dwa w Anglii bywałem. 😀

Ale sam latałeś?
BO mnie już zaczyna zżerać na 5 dni przed powrotem do Polski.
Ratuj

Jeśli jesteś we właściwym miejscu i samolocie, czytaj, już na miejscu na przykłąd, to po prostu staraj się może aż tak nie wkurzać. Nie wiem, na ludzi, na świat… daruj chłód w oczach, zamiast tego skup się na angielskim.

Nie wkurzałem się chyba. A mój Angielski jest sredni, znaczy rozumieć rozumiem… Amerykanów.
Brytyjzyków też, ale muszę się skupić mocniej niż sądze, że muszę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink