Ciekaw jestem, kto sobie do końca przeczyta i na pewno do końca 😀
Swego czasu, a dokładniej ze dwa lata temu niestety zaprzestałem pisać takich radosnych wpisów o tym, jak to piękna miłość potrafi się przeistoczyć w najcudowniejsze, najbardziej zmysłowe piekło zakończone dziećmi… Cóż, a z racji tego, że nikt za tymi wpisami nie tęsknił ostatnie 2 lata, tj. 2020 i 2021 były owych wpisów pozbawione. Ale dziś z radością chciałbym wam zakomunikować, że postaram się wrócić do corocznej tradycji. Widzę ten las radosnych rąk w górze, że Żywek znów wrócił pieprzyć jakieś kocopolstwo, ah wy, moje kochane czytelnictwo, zawsze na was mogę liczyć 🙂 cieszę się, że was mam, wiecie? Bo bez was mój świat byłby tak nudny i przewidywalny… A tak np. @zuzler może próbować mnie nakłonić do napisania radosnego lub smutnego wpisu o tym, co się starego u mnie w dniu jutrzejszym wydarzyło, bo przecież wszyscy cofamy się wstecz, @julitka może mi napisać, że mam dzikie strumienie świadomości… czy jakoś tak to szło… A, no i @balteam może stwierdzić, że za dużo ćpam. Ah, jak ja was uwielbiam, moje wy drogie czytelniki… Ale nie, z tego dzieci nie będzie i bardzo dobrze. Dzieci są źródłem wiecznych kłopotów, nieprzespanych, wcale nie przyjemnych nocy i wszystkiego, wszystkiego co się tylko da wymyślić, co wcale nie jest miłe i przyjemne. Ale przeca ciężko jest lekko żyć, jak to ktoś kiedyś gdzieś.
Dobrze, to tym optymistycznym akcentem właśnie chciałbym zakończyć mój dzisiejszy wpis, bo już nic więcej nie mam do powiedzenia. Amen.
Za wszystko wiecznie obwiniamy dziewczęta, bo przecież noszą krótkie spódniczki, wydekoltowane sukienki lub bluzki i najchętniej to by się wszystkie i z każdym pieprzyły po kątach, a potem obarczamy je odpowiedzialnością, jaką jest wychowanie dzieci, a przeca to nie łatwe zadanie jest, szczególnie w XXI w. A ja dziś inaczej, bo dość przypierdalania się tylko do jednej strony. Już gdzieś kiedyś pisałem, chyba nawet w poprzednim roku, że człek nie zwierzę, instynkt opanować powinien potrafić… jednak chyba nie każdemu jest to dane. Chyba sobie się aż z tej radości odniosę do któregoś poprzedniego wpisu o świętym Wyklętym… yyy… tzn. Walentym, czy jak go tam zwali.
Dzieci nie powstają same z siebie, przecież dziewczę się samo nie zapłodni. Tylko jakoś mało kto potem pamięta, że facet jest współodpowiedzialny za wszystko, najbardziej i najczęściej się drze jadakę, że to przecież dziewczyna zapomniała o tabsie antykoncepcyjnej… o naciągnięciu gumy ustami czy czymkolwiek innym, co pożądliwy ogier sobie ubzdura w tej pustej łepetynie… Potem to matka, to ojciec, to siostry i bracia, to koledzy i koleżanki ze szkoły z nienawiścią patrzą na dziewczę, co to po prostu chciało zaznać przyjemności z kimś, poczuć się choć przez chwilę cudownie wśród wypełnionych strachem i wiecznym zagrożeniem ponurych zakątków przesyconego nienawiścią wszechświata i to Ją się nazywa dziwką, a nie jego, ruchacza pospolitusa, któ©ego ziomki pochwalą za to, ze taką dupę zaliczył… żałosne, żałosne moi przytelniele. Żałosne. Mnie tam się odechciało podwójnych standardów. Wcale nie zamierzam gratulować mojemu koledze, niech to nawet będzie Krystian, że zaliczył Laskę, która teraz jest taka piękna, a kiedyś gdzieś tam miał ją sobie w klasie daawno temu, jak jeszcze widywałem go na szkolnych korytarzach… Tak samo Jej nie zamierzam krytykowac, że dała dupy na sianie, bo każdemu należy się coś od życia, każdy ma prawo do przyjemności i każdy ma prawo do niebycia krytykowanym / krytykowaną za to, ze dała się ponieść…
Z drugiej strony nie rozumiem mężczyzn, którzy uważają, że jak dziewczyna jest niedostępna i odmawia to na pewno na celu ma tylko to, żeby starał się bardziej, a szczególnie nie rozumiem chłoptasi przepełnionych nadmierną pewnością siebie, że mogą osiągnąć wszystkie i mogą wszystkie poderwać, ludzie są generalnie jacyś strasznie bezużyteczni. Co mu to da, że będzie miał sobie tą każdą, skoro jest wyprany z uczuć? Ja rozumiem, ze „tego kwiatu pół światu, a ¾ chuj warte”, ale bez przeginki. Każda zasługuje na miłość, nieważne, czy waży 200 czy 40 kg. No tak, ale jak ktoś gustuje w małych dłoniach i wielkich cyckach, albo wielkich dłoniach i małych cyckach, a jego następny obiekt zainteresowań ma średnie to i to, to może w zasadzie mieć wyjebane potem, co się dalej stanie, a dziewczę zostaje samo i głupoty do głowy przychodzą. I kiedy w takim razie zaczyna się miłość? Od którego momentu możemy stwierdzić, że ten akurat człek jest nam niezbędny do egzystencji? Na to pytanie nikt mi nie odpowie i ja też wam na to pytanie nie odpowiem, natomiast w tym przypadku, czyli w przypadku facetów akurat to, co zacytowałem, o ¾ chuja wartych się doskonale na pewno sprawdza, każdy sobie jest w stanie kogoś znaleźć i przeżyć z nim resztę swego przeznaczonego czasu w tym wymiarze, trzeba tylko się nie poddawać i szukać, szukać, szukać. Choćby i to miało trwać kilka lat. Każdy zasługuje na ciepło, a kto nie potrafi docenić tego, co ma, niech spierdala w podskokach z powrotem do tego ścieku, z którego się wytoczył.
Kategorie
24 odpowiedzi na “Święty walenty – Patron Wrednych, rudych małp i śpiących zgrywusów”
Wooow, kolego, cóż za odmiana! Czkema na komentarz Piecberga. 😀
Dobrze Żywku napisane!
Zgadzam się z tobą w całej rozciągłości! Także nie rozumiem tego, że: I teraz poleci kilka słów tzw. Pospolitych. Nie rozumiem tego, że dziewczyna która chce się dobrze poczuć, szuka wrażeń i tp, jest nazywana Kurwą. Jednocześnie, facet, bo mężczyzną takiego nazwać nie można, zalicza na lewo i prawo, i jego się wychwala, wynosi kuźwa niemal pod niebiosa. Traktowanie jednych i drugich w ten sposób jest conajmniej nie sprawiedliwe. Jakoś tak się utarło, i wszyscy powtarzają.
Takie zachowania się na wsi zaczynają chyba niestety. 😀 przynajmniej kiedyś to zdecydowanie bardziejwidoczne było.
A polać, czemu nie? 🙂
Ale wiesz, z całego, nomen omen, strumienia świadomości przykuło moją uwagę stwierdzenie, że ludzie w pewnym momencie orientują się, że ktoś im jest niezbędny do egzystencji.
A mi się wydaje, że miłość jest właśnie trochę odwrotna. Że wcale nie jest tak, że nie możesz bez niego żyć i w ogóle jest fundamentem i ścianą nośną. Albo może nawet jest, ale jak się ściana nośna zawali, to dom można odbudować.
Miłość jest wtedy, gdy wskakuje brakujący element Twojej układanki i ona wtedy już jest cała. Skończona. I potem, jak ktoś ten kawałek wyrwie, to trzeba szukać nowego. I jego jest trudno znaleźć, bo spotyka się je tylko w kompletach, w których innej z kolei części nie ma. Więc jak kupisz nowy komplet, to kogoś czegoś też możesz pozbawić. No, ogółem dążę do tego, że miłość ma nie zniewalać i nie uzależniać. I skończyłam. Dziękuję za uwagę.
A ja tak powiedziałem? :O
O matko, przepraszam, nawet nie pamiętam, gdzie :/
@Zywek Tylko to, że się orientujemy, że ktoś nam jest niezbędny do egzystencji. I to też rozumiem, że nie musi być Twoja osobista opinia, tylko przedstawiasz pogląd tzw. ogółu, więc spoko, tak się rozwinęłam w temacie, bo o. 😀
No ogólnie to człowiek przecież stworzeniem stadnym, znaczy zwierzęciem stadnym, więc statystycznie raczej kogoś potrzebujemy, zresztą piszę też o sobie, raczej częściej niż czasem niestety.
Ja nie jestem za żadnym takim standardem, bo czy kobita czy facet się pieprzy na lewo i prawo, to ostatecznie zaprzecza moim zdaniem miłości i możliwości długotrwałych związków.
W sensie pojęciu miłości zaprzecza, ale jednak jest to subiektywne pojęcie i wiadomo, nie każdy będzie do tego w podobny sposób podchodził.
Ale seks nie służy tylko do uprawy w trakcie miłości.
Senterku, to wszystko zależy od tego, jakie kto ma podejście do seksu. Można go uważać za jakiś akt intymny, który powinien być dostępny tylko dla wybranych, a najlepiej dla jednej wybranej osoby, można jako kolejny uprzyjemniacz życia, można wręcz jako usługę, oferowaną temu czy owemu. I nawet przy tej ostatniej opcji nie wykluczone jest równoczesne uprawianie go z partnerem ku obopólnej radości. Kwestia rozkładu priorytetów i tego, czym seks właściwie dla danej osoby jest. Też kiedyś myslałam podobnie, jak Ty tu piszesz, ale cóż… Posłuchałam większej liczby ludzi, spróbowałam prez chwilę pomyśleć, posługując się ich logiką i to do mnie dotarło.
To to ja wiem, więc podkreśliłem, że to sprawa subiektywna, chociaż smutno w sumie, że tak jest.
Cóż jednak poradzić, że człowiek ma takie prymitywne potrzeby i goni za ich spełnieniem na wszelakie sposoby.
No ja bym tak już nie potrafił, ale biorąc pod uwagę jaką mniejszością jestem, to ewidentnie cóś jest ze mną nie tak 😛
Ja ni mówię, że z każdym i wszędzie.
Potrzebujemy, ale jeżeli ktoś staje się dla nas takim czymś, że potem bez niego to tylko z mostu na łeb, no to już jednak chyba ciężko…
No ale to nie jest złe, jeśli dla tej drugiej osoby jesteśmy powietrzem. Wiadomo o co chodzi.
Wiadomo przecie, że ni z każdym i nie wszędzie 😀
Jednak sam fakt, że nie jest to coś zarezerwowanego dla osoby specjalnej a nawet osób, jeżeli zdarzy się, że ktoś nas zdradzi czy zostawi, no to po jakimś czasie jest szansa, że będziemy z kimś innym.
Ale tak po prostu dla przyjemności bez żadnej podstawy długotrwałego związku? Nie dla mnie.
Co kto lubi i wcale nigdy nigdzie nie powiedziałem, ze tak robię. Po prostu nie mam zmiaru już nigdy nikogo z tefo taktu krytykować.
Nawet ciebie oto nie podejrzewałem, 😛
Po prostu smuci mnie to zjawisko jako ogół.
A ni smuci Cię wieczne zaglądanie każdemu do wyra i wyzywanie każdego od dziwek?
Raczej nie jestem z tego znany, bardziej komentuję trendy i wszelakie zjawiska społeczne w oparciu o moją wiarę i wartości które staram się wyznawać.
Rozumiem jednak, że nie każdy może tolerować coś takiego, bo jednak tolerancja ma swoje granice, lub priorytety.
Np. łatwiej jest popierać LGBT, niż dogmaty osoby wierzącej.
A to już zależy komu.
Aano
Zywek trafione w punkt.