Klimczak siedział w swoim biurze, wypełniając żmudnie tony papierów. Gdyby wiedział, że robota w wojsku skończy się tym samym, co w ministerstwie, zostałby na już wygrzanej posadce rządu. Niestety jednak miał większe ambicje, więc teraz musiał się męczyć. Druczki wojskowe w żaden sposób nie przypominały tych ministerialnych, które jako zastępca ministra wypełniał za każdym razem, gdy przygotowywali nową ustawę Również nie przypominały listów, które każdego roku wysyłali Rosjanom informując ich, uprzejmie oczywiście, że atakowanie ich narodu skończy się pogromem Rosjan, z czego ich bratni, wschodni naród doskonale zdawał sobie przecież sprawę. Po co w takim razie Ruscy próbowali wyzwać ich na wojnę, Klimczak nie wiedział. W zasadzie to nawet nie chciał się nad tym zastanawiać. Rosjanie byli narodem nie do ogarnięcia, po tej, jak i mugolskiej stronie, nikt więc tak naprawdę nie brał na poważnie ich listów z pogróżkami. Polski nikt magiczny nie odważyłby się zaatakować. Wojska specjalne, do których należał również i Klimczak, z pewnością poradziłyby sobie z najeźdźcami i wcale nie były to czcze przechwałki. Do szkoły aurorskiej, szkolącej do przyszłego zawodu stróża prawa, a następnie do wojska dostać się mogli tylko najlepsi studenci Polskiej Akademii Magicznej. Klimczak został jednak oddelegowany do wojska przez ministra. Przeszedł przyspieszone szkolenie i szybko awansował, choć nie był tak wysoko w hierarchii wojskowej, jakby tego pragnął. Piął się jednak konsekwentnie w górę po szczeblach tej giętkiej, stale ruchomej drabiny i dzisiaj zajmował stanowisko Majora. Może to i nic zaszczytnego, jednak brał udział w kilku walkach i miał pod sobą kilku szeregowców, którym wróżył dobrą karierę.
Rozmyślania Klimczaka przerwało natarczywe łomotanie do drzwi jego kanciapy. Nie dało się inaczej nazwać tego pomieszczenia. Klita dwa na dwa metry zawalona byłą papierzyskami, a w samym centrum pomieszczenia umieszczone było biurko z krzesłem, na którym zasiadał. Za nim po podłodze walały się teczki z dyspozycjami dotyczącymi zaopatrzenia jego grupy, którymi miał się zająć w dalszej kolejności.
– Wlazł! – rzekł podniesionym, nieco zachrypniętym od długiego milczenia głosem.
Do pomieszczenia wtoczył się wysoki, starszy wiekiem, jednak doskonale noszący się czarodziej o czarnych włosach, i zielonych oczach. Spojrzał krótko na Klimczaka i odezwał się, lekko zaciągając:
– Generał mówi, że Brytyjski konflikt przerasta tamtejsze wojsko.
– A Cóż mnie to może obchodzić? – spytał Klimczak, ponownie wlepiając wzrok w papiery przed nim. – Konflikty Brytyjskie to konflikty Brytyjskie. Co my mamy z tym wspólnego?
– NO cóż – westchnął stojący w drzwiach. – Ponoć Voldemort upomni się i o nas, jak już rozgromi Brytyjczyków. Stary chce tego uniknąć.
– I co? – sarknął Klimczak, spoglądając wreszcie na czarodzieja, nadal stojącego w drzwiach. – Właź i zamknij drzwi, nie będziemy przecież tak rozmawiać.
Zielonooki posłusznie wszedł do pomieszczenia, zamykając i zabezpieczając drzwi najsilniejszymi, znanymi urokami anty szpiegowskimi.
– Stwierdził – kontynuował tamten – że lepiej pomóc teraz Brytolom, niż narażać własny naród na ataki oszalałego zwolennika starych ideologii.
– Ah tak – mruknął Klimczak. – Postanowił więc wysłużyć się nami w sprawie… W dupie mam te jego rozkazy. Sam niech chociaż raz ruszy dupę zza biurka…
Czarodziej stojący przy drzwiach syknął głośno, uciszając Klimczaka.
– Właśnie o to chodzi – kontynuował. – Stary ponoć postanowił również wziąć udział w zbliżającej się bitwie.
– A to mnie teraz zaskoczyłeś – stwierdził Klimczak, przeciągając się i odsyłając różdżką już wypełnione stosy formularzy do odpowiednich miejsc. – Pójdę z nim potem porozmawiać… Nie bardzo mi się podoba narażanie się w sprawie, która u nas wygrana jest od wieków.
– Jesteśmy w wojsku – przypomniał mu starszy czarodziej. – Walczenie o dobro powinno być naszym nadrzędnym celem.
– Bla, bla, bla – warknął Klimczak. – Ty nadal w to wierzysz?
– A ty już nie? – zdziwił się czarnowłosy. – Kto by pomyślał…
Kategorie
3 odpowiedzi na “Przeklęta Dusza rozdział… Któryś następny… – Fragment”
Oooo, podoba mi się to 🙂
yo pozdro klimczak!
Akademia magiczna w Krakowie? xD
czekam na rozdział 🙂