Kategorie
własne

Zapatrzeni w siebie

Witajcie, moje drogie czytelnictwo. Dawno do was nie pisałem, co? Nieprawda! Wczoraj pisałem!
Moja prawda jest najmojsza i taka jest prawda. CO kieruje ludźmi myślącymi w taki sposób? Potem się dzieją trudne sprawy na żywo. Każdy się z każdym żre, że zawsze tylko ten jeden ma racje, bo albo gdzieś cos usłyszał i się utożsamia z jakąś opinią, drugi gdzieś coś innego gdzieś przeczytał, a ogólnie dostępne definicje ma głęboko w piździe. Jak to się dzieje z tymi ludźmi, czy ja w ogóle kiedykolwiek uzyskam satysfakcjonującą mnie odpowiedź, czy sam sobie będę musiał odpowiedzieć na to wszystko?
Co ja właściwie chciałem…
Coś o zapatrzeniu w siebie.
Najgorzej jest między przyjaciółmi. Ponoć przyjaźń polega na ogólnej szczerości. Ale jak tu kurła mać być szczerym, kiedy wielki prijatiel się obraża, jak mu się powie to, co według Ciebie powinno być powiedziane? Jak to jest przyjaźń, to ja nie wiem co się ze mną stało, że nie potrafię tego zrozumieć.
A potem słyszy się, że przecież jest się poza tą relacją, która dręczy Twego przyjaciela i nie ma się dobrego poglądu na sprawę. Ale jaki to jest dobry pogląd na sprawę? Jak dla mnie nie można mówić o dobrym i złym poglądzie. W mojej opinii obserwując pewne rzeczy z zewnątrz, można wywnioskować więcej, co się dzieje między osobami. Np. jeśli ktoś jest w kogoś zapatrzony (O matko, Żywek! Czy Ty znowu musisz o tym samym?), nie potrafi oddzielić tego, co jest związanego z uczuciami od tego, w jaki sposób może być wykorzystywany przez tą drugą osobę. Staram się, naprawdę się staram być szczery z moimi braćmi, ale czasem po prostu się nie da. I możecie mnie za to zlinczować, ale czasem wolę zamknąć mordę i pogodzić się z tym, naprawdę z wielkim bólem serca, bo przecież jestem w chuj wrażliwy, wszystkie czytelnictwo to wie i naprawdę nie znoszę okłamywać ludzkości APO pewnych spraw, które dręczą mnie i innych. Niestety chyba jednak tak trzeba, bo nie potrafią mnie zrozumieć, albo to ja nie potrafię zrozumieć ich. Albo może ja powinienem sobie odpuścić te wszystkie, toksyczne relacje, co? CO o tym sądzi drogie czytelnictwo?
Ale jak mam sobie odpuścić te relacje, skoro nadal mi zależy na tych ludziach, którzy po prostu zbłądzili?

23 odpowiedzi na “Zapatrzeni w siebie”

Fakt jest jeden: jak by nie było, to jeśli to relacja nie Twoja, tylko kogoś innego, no to nie jesteś w niej stroną, co jest i Twoją racją, bo możesz spojrzeć obiektywnie i Ci uczucia oczu nie przysłaniają, i jednocześnie nie, bo naprawdę nie wiesz, jak to im tam w środku relacji jest. A jeśli obrazisz się na kogoś, że nie chce Cię słuchać, to to jest przyjaźń? Bo tak wynika z wypoiwedzi.

A gdybyś spróbował wytłumaczyć im pewne żeczy bardziej delikatnie i dyplomatycznie? Ludzie czasami potrzebują spokojnej i czystofaktowej interpretacji, ale to też w sumie zależy od człowieka. Ogólnie jeżeli mają otwarte umysły, wyjaśnij im o tym co cię trapi i o tym co twoim zdaniem źle robią, w jaką nie prawidłową stronę się kierują, i wtedy to powinno pomóc. A na zamknięte umysły no to chyba nic nie pomoże, bo dopóki nie zobaczą, to nie uwierzą.

@zuzler chodzi o to, zę t nie ja się obrażam.
@djsnter właśnie zawsze rzeczowo starałem się wyjaśniać i wiem, że t dziwne w moim przypadku, ale staram się cały czas.

W takim razie może postaraj się po prostu nie przejmować żeczami których i tak nie da się zmienić. Tak mi zawsze mówiono.

Ciekawy temat poruszyłeś. Bardzo dla mnie aktualny, jak gro innych z resztą. :p
Wiem, że na swoje oko starasz się coś wyjaśnić rzeczowo. Tylko, znając Cię jeno z wiadomości i Eltenowych dyskusji mogę powiedzieć, że tak jakoś wątpię w delikatność Twoich słów. Od razu mówię, że nie znam Cię na tyle, by być pewną swoich racji, a i z góry niczego nie chcę zakładać, ale jeżeli wypowiadasz się w sprawie tak, jak to często robisz na Eltenie, to…
Z drugiej strony zjawisko zapatrzenia też dogłębnie poznałam i to niedawno. Jest żrące i niszczy wszystko na swojej drodze. I niewiele się da z tym zrobić.
Ale jedno musisz zapamiętać: Jakimkolwiek zdrajcą i świnią byłby Twój przyjaciel, nie możesz obrażać się dlatego, że Cię nie słucha. Wiem, że tego nie robisz i bardzo dobrze, trzymaj tak dalej.

W takiej sytuacji możesz po prostu poczekać cierpliwie, któregoś dnia być może sam Ci przyzna rację.

Może nie przyzna, ale jeśli sytuacja będzie mu wadzić, to poniekąd wyjdzie na jedno. Jeśli nie, to widać nie masz racji.

Z perspektywy osó trzecich zawsze wychodzi że mam racje, bo ona ciągle go zdradza 😀

Jeżęli nie przyzna, jego problem.
Ostatnio wychodzę z następującego założenia:
Powiem, co mam powiedzieć raz, dwa, może trzy, ale na tym kończę, jeżeli to osoba dorosła; w końcu ma swoje lata, swój rozsądek, często też doświadczenie życiowe, ale przede wszystkim musi uczyć się na własnych błędach. A jak się już nauczy, to niezbyt zdrowa satysfakcja będzie większa, gdy mi przyzna rację, niż gdy ja się pomylę.

To jest baaaardzo truuuudne, szczególnie jak się angażuje w jakąś relację.
Nie można tej drugiej strony stawiać przed przysłowiową tablicą, jeśli jest ważna, bo to nie szkoła, ani eksperyment na królikach.

Ale z drugiej strony nie można też na siłę i bez sensu komuś czegoś wmawiać, nawet jeżeli to jest całkowicie słuszne. Tak postępują wobec dzieci nadopiekuńczy rodzice.
A ja ostatnio przekonałam się boleśnie, że to nie działa nie tylko wobec osób dorosłych, ale też takich, które się za takowe uważają.

Generalnie, to zostało już tu powiedziane najważniejsze zdanie, najbardziej czasami ciężkie dla wrażliwych. Za kogoś życia nie przeżyjesz. I choćbyś przekonywał, błagał, prosił, wkurzał się, choćbyś się, z przeproszeniem, zesrał, nic nie zrobisz. WIęc wg. mnie można ewentualnie próbować wytłumaczyć, dawać do zrozumienia… i w sumie tyle. Posłucha, to dobrze. Nie posłucha? Jego wybór i, jeśli ci szkoda człowieka, wspieraj go w momencie, gdy będzie skrzywdzony. I niestety, pewne rzeczy sobie sam wybierze, niektóre niepotrzebnie i niemądrze, ale ty nie masz na to wpływu i to nie twoja wina, no nie? I w sumie tyle. Szkoda, że się obraża, choć czasami może się bardziej wkurzać na formę, a nie na treść, a jak wszyscy wiemy ty czasami potrafisz mieć rację w treści, a jakby nieco przesadzać w kwestii formy. I może stąd się też biorą nieporozumienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink