Kategorie
własne

ależ się popier… Ekhem…

Cześć wam, łachudry wy moje! Hehe. Dawno mnie tu nie… Ehh, i znowuż to samo, znów od tego samego zdania, przekazu i wszystkiego tego samego rozpoczynam ten nudny wpis. No cóż, trudno się mówi, śpi się dalej.
Dziś nie przychodzę wam narzekać. Dziś przychodzę wam opwiedzieć radosny sen, albo i dwa, z mojej dzisiejszej, znakomicie przespanej nocy. Heh.
Słuchałem ja sobie przed snem "Nowy, wspaniały świat" i oczywiście musiało mi się przyśnić coś w tym stylu. Najsampierw rozmawiałem z moją siostrą o robieniu liquidu, bo akcyza, bo 800 procent i przecież żyć nie będzie jak, no bo jak to, że Kaczynskie i reszta wladztwa podnoszom mnie podatki łod elektryków, a tym łajzom co to fajki palom stadnie i gromadnie to łoni nie chcom podnieść tych podatków, a jakże to?! No tośmy sobie konferowali na ten jakże zajmujący temat, bo przecież wielość aromatów, różnośc w rodzajach baz, tytoniowych, glikolowych, glicerynowych, innego rodzaju baz pozostaje wybór wielki dla człowieka, co to palić chce. A przeca nie każdy ze społeczniaków wie, z jakiej bazy najlepiej zrobić najgęstrzy liquid, co zaleje grzałę i będzie długo, a długo schodził, że 100 ml wystarczy na ponad miesiąc, takoż z litra bazy idzie zrobić 10 liquidów na 10 miesięcy, a jako, iż jeszcze przeca ten kwarantanny dla palących, wapujących, parujących czy jak kto tam woli nie ma, że niby przz Koronę królów, to można będzie kupić jeden a i drugi litr może nawet za niecałe 200 złociszy i aromatów pd dostatkiem, co by na niemal dwa lata starczyło. Ehh, no to rozmawialiśmy sobie, a i w pewnym momencie owe liquidy zameniły się w ludzi, czy raczej materiały genetyczne, z jakich człowiek powstaje. Ten, co czytał, ten wie. Więc rozmawialimy o najlepszym sposobie miszania ludzkości, co by jak najlepsze społeczniaki uzyskać i tk rozmawiali i rozmawiali, aż się obudziłem i ze wstrętem wzdrygnąłem się, bo przecież palić człowieka w moim księciu v dwunastym to raczej bym ni chciał.

Następnie, i tutaj przechodzimy do sedna naszego dzisiejszego spotkania, przyśnił mi się moi drodzy Longshoot w moim domu. Tutaj z miejsca serdecznie pozdrawiam. A i przyśnił mi się on i wmieszał w okoliczności razem tem z wczorajszego dnia. Grałem ja sobie wtakom o śmisznom gierkię, co to ją znalazłek w internetach gdzieś pochowaną pod stosem innego śmiecia, co to się był on nagromadził przez te wszystkie roki akademickie, szkolnickie i kalendarzyckie. Postanowiliśmy sobie wyjśc, co by gdzieś samojazdem pojechać. Jak postawili, tak też my zrobili. Dopiero gdzieś po przebudzeniu zorientowałem się, że przecież ślepi my i na pewno… A nie, może jeszcze i w trakcie snu. Nawet chyba wspomniałem ja Longshootowi podczas tej wariackiej jazdy po Sakołcy, że przecież gdzie on kurła mać jedzie, że przecież na pewno zaraz w coś przydzwonimy albo rozjedziemy tego młodziana czy tamtą kotkę, co to na spacer się wyszli wieczorem tym słonecznym. Na co Longshoot mi odparł, że przecież cicho mam siedzieć, bo on sobie tu doskonale radzi, natomiast w tym właśnie momencie szybkośmy wpadli w poślizg niemożebny, co to z niego nawet najlepsi rajdowcy by nie wyszli i na drzewie wylądowali. Longshoot jdnak jakimś cudem wykęcił się jakoś z poślizgu tegoż, zarzucając ino zadkiem samojazdu. Pędzilimy przz miasto z rykiem niestety tylko czterocylindrowego silnika benzynowego, zbyt dużej mocy to on nie miał i gdzieś koło 5000 obrotów się niestety już biedaczyna kręcił. Jechalimy tak sobiei rozmawiali, aż nam ise paliwo poczęło kończyć. Longshoot więc zajechał pod jakąś bramę twierdząc, że tu już na pewno bezpieczni będziemy i że możemy sobie odpocząć po tej męczącej jeździe i dyskusjach wszelakich. Nie wiem czemu wtedy nie wysiadłem z tego samochodu. Usiadłem ja sobie za sterem tegoż pojazdu i dawaj próbować gdzieś zadzwonć, pytać okolicznych ludzi pod tą bramą, co to się okazała wstępem nad nasz brudny, śmierdzący zalew Sokólski, od razu mnie to zdziwiło. Przeca tam nigdy żadnej bramy nie tworzono. W tym momencie właśnie samochód ów samoistnie zaczął jechać, a próbowałem różnego rodzaju sposobów na zatrzymanie bestii. Hamulec nie działał, nieco tylko pojazd zwolnił. Zaciągnąłem więc ręczny i zacząłem szukać biegu wstecznego, co by jeszcze silnikiem dopomóc, nic to jednak nie dało. Dawaj ja więc dzwonić do mojej siostry, żeby coś zrobiła z tym wszystkim, a najlepiej przyjechała tu ze swoijm chłopakiem i zabrali mnie stąd. Do nikogo jednak dodzwonić się nie mogłem, jak zwykle w takich koszmarnych snacy. Skończyłem więc w lesie, z jakimś potężnym głosem coś do mnie gadającym, a Longshoota oczywiście już w tym śnie nie było.

EltenLink