Jestem tu sam.
Siedzę na krześle i myślę o tych chwilach, które były lepsze w moim życiu, które Ty uczyniłeś lepszymi.
Myślę o tych wszystkich rozmowach, wiadomościach, które żeśmy wymienili.
Myślę o tych wszystkich wyjazdach, w których braliśmy udział.
Przypominam sobie ten moment, jak jeszcze w poprzednim roku jechałem do CIebie po 21, że jechałem 40 minut metrem, bo się coś zepsuło.
Myślę o tych wszystkich wypadach, któ©e planowaliśmy, a które już niestety się nie odbędą.
Myślę o tym, że muszę CIę pożegnać. Muszę rozstać się z Tobą na ziemi, by ujrzeć CIę kiedyś, w następnym, lepszym życiu.
Myślę o naszym ostatnim spotkaniu. Gdy jak zwykle, musząc wracać do domu, wychodziłem z Twojego doomu. Myślę o tym, że zapomniałem walizki, myślę o tym, że po nią wróciłem. Myślę również o tym, że jakbym został, mógłbym coś zrobić. Czemuś zapobiec. Myślę o naszym wyjeździe do Mietka. Myślę o tym, jaki szczęśliwy byłeś mogąc wreszcie się gdzieś ruszyć.
Myślę o naszych wyjazdach na wieś. Myślę o tym, że mogliśmy jechać tam jeszcze niezliczoną ilość razy.
Myślę o tym, jakim byłeś człowiekiem, i co pozostawiłeś po sobie.
Byłeś dobry. Czasem aż za dobry.
Przypominam sobie, jak Ci pisałem, żebyś na siebie uważał.
Zawsze mawiałeś, że jeszcze nie skończyła się Twoja misja na ziemi. Misja dawania ludziom dobra.
Może trochę zbyt przejmowałeś się otaczającym CIę światem? Nie wiem. Tego już mi nie powiesz.
Zawsze byłeś ciekaw, jak jest po tej drugiej stronie. Czy reinkarnujemy się po kilku latach i jesteśmy znów na ziemi, dając ludziom siebie? Czy może nie ma tam nic? Tego nie chciałeś do siebie dopuścić. Że możesz nie istnieć. Nikt nie chce nieistnienia.
Nigdy nie chciałeś, by po Tobie rozpaczano. Zawsze mówiłeś, nawet swoim ostatnim wpisem, żeby doszukiwać się Ciebie we wszystkich dobrych rzeczach na tym swiecie. Że przecież nawet po Twoim odejściu zawsze pozostaniesz w naszych sercach i czynach innych ludzi.
Myślę o tym, gdy napisałem do Ciebie 7 lat temu w sierpniu. Jak mnie pocisnąłeś na Twitterze. Nie żałuję tego. Nie żałuję żadnej chwili spędzonej z Tobą. Bo to dzięki Tobie mogłem stać się lepszym człowiekiem.
Myślę o tym, że nawet nie zauważyłem kiedy stałeś się dla mnie jak brat. Nie chciałem CIę stracić.
Zawsze chciałeś pomóc każdemu, a ja tak bardzo chciałem pomóc Tobie.
Może do ostatniej chwili liczyłeś na to, że ktoś coś zauważy? A moze wcale nie chciałeś umierać?
Gdybym mógł porozmawiać z Tobą teraz… Chciałbym wiedzieć tylko jedną rzecz. Ty wiesz, o co mi chodzi.
A teraz przychodzi mi Cię pożegnać.
Mówiłeś, że jeszcze zagram Ci handsupy na grobie… Niestety, tego zrobić nie mogę. Za bardzo Cię szanuję.
A może powinienem to zrobić? Może właśnie tego tak bardzo chciałeś?
Tego też już mi nie powiesz.
Bądź szczęśliwy, Krzysztofie.
A gdy wrócisz do nas, bądź tym człowiekiem, którym zawsze chciałeś być.
Spełniaj marzenia. Dąż do tego, by TObie było dobrze.
Czasem dobrze jest by egoistą, choć przez chwilę.
Żegnaj Przedchwilu, administratorze, moderatorze i nasz przyjacielu. Przyjacielu zawsze pamiętany, jako członek naszej nvpsowej rodziny.
Żegnaj bracie, któremu chyba nie poświęciłem wystarczająco uwagi.
Cześć, Bracie. Oby Ci bylo lepiej.
Kategorie
Cześć, Bracie
Jestem tu sam.
Siedzę na krześle i myślę o tych chwilach, które były lepsze w moim życiu, które Ty uczyniłeś lepszymi.
Myślę o tych wszystkich rozmowach, wiadomościach, które żeśmy wymienili.
Myślę o tych wszystkich wyjazdach, w których braliśmy udział.
Przypominam sobie ten moment, jak jeszcze w poprzednim roku jechałem do CIebie po 21, że jechałem 40 minut metrem, bo się coś zepsuło.
12 odpowiedzi na “Cześć, Bracie”
Ja go tak dobrze nie znałem. Ale tak, sam pisał, aby pamiętać go w otaczających nas rzeczach.
piękne.
Pięknie napisane. Dla mnie też był jak brat, był wspaniałym człowiekiem, o którym zawsze będę pamiętać. Mówił, że ON jest po to, by pomagać. Boże… i pomyśleć, że jeszcze tak niedawno z Nim pisałam, że pisał mi, że jak wrócę znad morza, to do mnie przyjedzie. Krzysiu, oby tam było Ci lepiej niż tu, mam nadzieję, że jesteś tam szczęśliwy. Mam nadzieję, że szybko się spotkamy, i że jak mi dzisiaj znowu w śnie powiedziałeś przyjdziesz, i weźmiesz mnie do siebie, i tam będę szczęśliwa, ale to Ty zadecydujesz, kiedy moja misja na tym świecie się skończy.
piękne wiesz, że zawsze będziesz w naszych sercach. spoczywaj w pokoju.
Boże, się popłakałam.
Trudno się nie wzruszyć. Najważniejsze, że Krzysiek zostawił dla nas całe swoje dobro, jakie posiadał. A my powinniśmy czerpać z tego jak najwięcej.
Nie znałam go. Ale nie jest przyjemnie, łatwo pomyśleć, że był człowiek, nie ma człowieka, że już nigdy nie będzie tak, że wejdę na nvps i zobaczę, że Przedchwil tam siedzi, że nigdy już go nie usłyszę na żywo i z nim nie porozmawiam jak czasem bywało. Był człowiek, nie ma człowieka. Kto się tego spodziewał? Nie znałam go, ale lubiłam, miałam szansę poznać i nie zdążyłam 🙁
Jestem z jakiegoś testowego konta do którego pamiętan hasło. Brakuje mi go także, gdyby nie on wielu rzeczy bym nie zrobil i co najważniejsze pomógł mi w pewien sposób przetrwać, chwile ktore były dla mnie ciężkie, ci ktorzy mnei znaja wiedza kto pisze ten wpis po nicku.
Śliczne. Mam łzy w oczach.
ostanowiłam wrócić do tego wpisu jeszczeraz. Te wtdarzenia bardzo wiele we mnie zmieniły.
Mam też świadomość, że Cię nie posłuchałam. Przepraszam…
To już prawie 3 lata… 🙁 3 smutne lata, w których nie ma już nic, zero kotów… 🙁
Ano niestety.