Ahh, miałem tu o takich fajnych rzeczach pisać. Ale ostatnio jakoś tak mało fajnych rzeczy w życiu się dzieje. Robię sobie chmurę, liquid mi się kończy (hehe, kupiony dwa dni temu), grzałka mi się pali (znowu sobie miotacz ognia zrobię, bo czemu nie), czuję przeklęte przygnębienie i się zastanawiam, czy to naprawdę ja jestem tak zjebany, czy to ten przeklęty świat toczy się niczym beczka ropy naftowej w dół ulicy, hurgocząc, łomocząc i sypiąc iskrami, a wystarczy, by tylko jedna dotknęła zawartości… Chociaż jak to właściwie jest, diesel’a jest trudniej odpalić, ropa ogólnie nie jest tak łatwopalna jak benzyna, więc jak to jest? Na potrzeby tego narzekania uznajmy, że wystarczy jedna iskierka dotykająca zawartości beczki i najbliższe budynki skąpią się w radosnych, purpurowych płomieniach niczym wszystkie mądrości tego świata, jak pies będą gonić własny, mądry ogon, szczekając i kłapiąc zębami w z góry skazanej na niepowodzenie próbie jego złapania. A absurd będzie nadal gonił absurd, geje będą reklamowały kondomy w telewizji i nikt nie uzna, że nie jest to niczym dziwnym, przecież mamy tolerancyjny świat, a niedługo stanie się tak tolerancyjny, że wywieszanie dzieci do dołu głowami za okno z ósmego piętra (a nóż spadnie to to i się połamie) też nie będzie niczym dziwnym.
Ludzie mówią, że „żyj i daj żyć innym” no dobra, zgadzam się. Ale jak chcą tam sobie żyć w swoich chorych, wypaczonych przez nie wiem co w tym momencie poglądy na związki i związki czy cokolwiek inne, to niech sobie to żyje, ale niech mi nie reklamują bzdur o głośnej nocy, bo jak na to patrzam to aż mi wnętrzności wykręca.
Myślę, że możemy spodziewać w naszym bardzo, bardzo tolerancyjnym kraju już niedługo utworzenia nowej partii, która będzie pragnęła władzy, a ich mottem będzie „żyjmy i dajmy żyć innym”, a do członkó1) tej partii będzie należała śmietanka homo hołoty, która zacznie domagać się praw do adopcji dzieci. Niech sobie egzystują jeśli tego pragną, niech sobie egzystują.
Ja tu dzisiaj o czym innym miałem pisać przecież, ale jak zwykle zboczyłem z tematu. Pokłóciłem się dzisiaj z babcią, gdyż kilka lat temu u nas w domu zabrakło zera w gniazdkach. Jakiś elektryk przyszedł i na odjeb się puścił kawałek kabla po ziemi od jednego gniazdka, które to zero ma do drugiego gniazdka, transmitującego zero na całą resztę domu. Kabelek jest cienki, niby się nagrzewa, chociaż ja tam nie wiem, po czym on się nagrzewa. Trza kupić miernik poboru prądu, co bym miał udowodnione, że to nie jest moją winą. Niedawno zaczęły nam ciec krany, żeby nie ciekły, trza mocniej je zakręcić. Wkurwiłem się, no bo ile można żyć w takim miejscu i wszystko jej wygarnąłem, więc zostałem nazwany księciem, któ®y zanim ona nie zjawiła się jak wielka królowa w moim życiu i nie zabrała mnie z poprzedniego domu, ponoć żyłem w burdelu, nie miałem co jeść i jakoś nie narzekałem. Mam dość tego miejsca, z chęcią bym stąd wyjebał i przy okazji pozabijał każdemu, kogo moja cudowna, kochana babunia nagadała, jaki to ja jestem okropny i jak to przeze mnie dostanie kolejnej zapaści (ta pierwsza rzekomo ufundowała jej moja siostra). Żałosne. Nienawidzę donosicielstwa. Jebać donosicieli.
12 odpowiedzi na “trochę narzekania”
No. Jak tu ma taka babcia zachwycać, kiedy nie zachwyca? U mnie analogiczna sytuacja.
Tak ładnie pisałeś, i pisałeś, i pisałeś, tak mi się miło czytało, a potem się urwało w trakcie… I no i mam niedosyt poznawczy.
Oszczędzaj hajs i dawaj do Wawy. Bezskutecznie szukam współlokatora. 😛
O czym jeszcze miałem napisać? Że jakaś typiara mieszkająca nad nami co dziennie rano budzi mnie obcasami dudniącymi prosto nad moją głową, czasami na godzinę zanim wychodzi do pracy?
Aaa, czyli wolałbyś na dwie godziny zanim pójdzie do pracy? 😛
Nie wolałbym na kilka minut przed wyjściem.
Jak to powiedział kiedyś Kosik, „W naszym interesie jest, żeby wyglądały ładnie.”
Ona tak lata, bo musi zrobić mejkap, kawkę, gazetkę przeczytać, wszystko ładnie spakować, zrobić zdrowy lunch i podwieczorek do pracy, dzieci może do szkoły wyprawić…
Dobrze, ale gruby żywek sobie jeszczepragnie spać, a się nie da.
Polecam zatyczki do uszu – gdyby nie one, to ja bym w naszym domu zwariowała!
To niestety niemożliwe w tym miejscu, bo jak ktoś coś bedize ode mnie jednak chciał, to nic nie będę słyszał.
Ja też się tego boję, ale z dwojga złego wolę, żeby mnie ktoś szturchnął, niż się męczyć.
A no polecam także zatyczki. są bardzo przydatne. A co do liquidu to mogę ci oddać trochę liczi. 😀
Jak babcia będzie umierać to mnie raczej nie szturchnie, o to chodzi.